Adres, podobnie jak imię i nazwisko komornika, okazał się fikcyjny. Prawdziwe były dwie asystentki. Jedna odbierała telefony przekierowane na jej komórkę z fałszywej kancelarii. Druga wysyłała pocztowe wezwania. Te trafiały głównie do urzędów i uczelni. Oszust podawał zmyślony tytuł do należności i wskazywał konto, na które powinny wpłynąć pieniądze. Kwoty sięgały nawet setek tysięcy złotych. Policja szuka fałszywego komornika i dlatego niechętnie udziela informacji. Na razie nie znaleziono żadnej instytucji, która dałaby się nabrać.