Eugeniusz Grzeszczak wystąpił przeciwko dwóm dziennikarzom z prywatnym aktem oskarżenia oraz pozwem cywilnym po artykule "Ujawniamy kolejną aferę PSL-u", który ukazał się w "Kurierze Słupeckim" w sierpniu 2012 roku. - Decyzją sądu dziennikarze muszą zapłacić zadośćuczynienie i zamieścić przeprosiny, a na nich najbardziej nam zależało. Sąd uznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych, to naruszenie było zawinione i bezprawne - nie dochowano należytej staranności, rzetelności - powiedziała w poniedziałek pełnomocniczka Grzeszczaka mec. Monika Brzozowska. Jak dodała, sąd potwierdził tezę i uzasadnienie, które w czerwcu przedstawił sąd w Słupcy. Tamtejszy sąd w procesie karnym skazał dziennikarzy na kary grzywny w zawieszeniu, nawiązkę i zamieszczenie sentencji wyroku w lokalnej prasie. W listopadzie Sąd Okręgowy w Koninie, rozpatrując apelację od wyroku, uniewinnił dziennikarzy "Kuriera Słupeckiego", uznając, że dziennikarze napisali prawdę, działali w ramach dozwolonej krytyki. - Jest to ciekawe, że dzisiejszy wyrok zapadł w tym samym sądzie, w którym niedawno zapadł wyrok uniewinniający oskarżonych. Z punktu widzenia prawnego jest to możliwe, bo sąd cywilny nie jest związany wyrokiem sądu karnego i może uczynić własne ustalenia - powiedziała Brzozowska. "Ukryta dolegliwość" Dziennikarze mają zamieścić przeprosiny w mediach lokalnych, "Głosie Wielkopolskim" i "Gazecie Wyborczej", a także opublikować oświadczenie na stronie slupca.pl. Redaktor naczelny, wydawca "Kuriera Słupeckiego" Janusz Ansion powiedział, że zadośćuczynienie zasądzone na rzecz Caritas Polska nie będzie tak kosztowne, jak zamieszczenie ogłoszeń w mediach. - Ogłoszenia w prasie są prawdziwą karą, to jest ukryta dolegliwość. Takie ogłoszenie w ogólnopolskiej gazecie może kosztować ponad 100 tys. zł. Nie rozumiem, dlaczego nie mogę przepraszać w "New York Times" albo amerykańskim "Newsweeku" - powiedział Ansion. - Decyzja sądu jest kuriozalna. Proszę sobie wyobrazić, co czują moi dziennikarze, którzy w jednym tygodniu dowiadują się, że pisali prawdę, w drugim - że nieprawdę - dodał. Zapowiedzieli apelację Reprezentujący Janusza Ansiona mec. Andrzej Miastkowski zapowiedział, że po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku będzie złożona apelacja. Drugą apelację zapowiedział mecenas Artur Wdowczyk z Pogotowia Dziennikarskiego SDP. W sierpniu 2012 roku "Kurier Słupecki" napisał, że Michał Grzeszczak, syn polityka PSL, na początku 2011 r. uruchomił firmę, na konto której zaczęły wpływać dziesiątki tysięcy złotych z kasy PSL. W sumie - według artykułu - Eugeniusz Grzeszczak, szef sztabu wyborczego PSL i jednocześnie kandydat do parlamentu, tylko przez dwa miesiące zasilił konto firmy Michała Grzeszczaka kwotą przekraczającą 121 tys. zł. Ansion przypomniał, że w 2012 roku Grzeszczak nie zaprzeczył, by zlecał firmie należącej do syna prace związane z kampanią wyborczą przed wyborami w 2011 roku. Polityk podkreślił jednak, że środki, które mu przelewał były de facto jego pieniędzmi, bo sam wpłacał na swoją kampanię, a także zbierał na nią wśród znajomych i rodziny. - Potwierdził, że jako szef sztabu wyborczego PSL środki "przelewał" swojemu synowi, w pozwie sądowym jednak wszystkiemu zaprzeczył i pozwał dziennikarzy za napisanie nieprawdy - podkreślił Janusz Ansion.