Aktywiści Greenpeace zeszli w poniedziałek na linach z wysokiej skarpy i w ten sposób dostali się na teren kopalnianego obiektu. Zostali tam zatrzymani przez ochronę i pracowników, a wezwani przez KWB policjanci odwieźli ich na przesłuchania do pobliskiego Konina. - Spośród 23 zatrzymanych, 19 usłyszało zarzuty wtargnięcia na teren bez zgody jego właściciela - poinformował we wtorek rzecznik wielkopolskiej policji, Andrzej Borowiak. Dodał, że zgodnie z art. 193 Kodeksu karnego ekologom grozi kara grzywny, ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do roku. Ekolodzy protestowali m.in. przeciwko planom rozbudowy kopalni, która zamierza uruchomić nową odkrywkę "Tomisławice". Według protestujących, zagrozi ona m.in. jezioru Gopło, czego nie potwierdziły ekspertyzy hydrogeologiczne. Żądali też włączenia do polityki energetycznej kraju do roku 2030 stopniowego odchodzenia od węgla, jako głównego surowca w produkcji energii elektrycznej. Według zarządu Kopalni, poniedziałkowa akcja doprowadziła do "powstania zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego". Prezes KWB Sławomir Mazurek zapowiedział, że spółka wystąpi na drogę sądową wobec organizatorów i uczestników zajścia, z uwzględnieniem kosztów i strat wynikających z konieczności przerwania na dwie godziny produkcji. - Straty poniesione przez Kopalnię są nadal szacowane - poinformował rzecznik KWB, Radosław Stankiewicz. Nie wykluczył, że mogą być znane jeszcze we wtorek.