Tuż pod sufitem znajdują się malowidła przedstawiające legendarne diabły, które w lasach nekielskich usypały Twardowskiemu groblę. Autorem malowidła jest nieżyjący od prawie 11 lat Stanisław Mrowiński, znany poznański artysta plastyk, grafik, karykaturzysta. Nic to jednak nie znaczy dla nekielskich speców od kultury, którzy planowali zamalować diabły... w diabły. - Czy chcecie zamalować diabły? - pytamy Pawła Tokłowicza, dyrektora NOK. - Tak - początkowo potwierdza. - Ściany są popękane i konieczna by była renowacja, a do tego potrzebny jest artysta plastyk, odnowienie byłoby zbyt drogie. Po konsultacjach podjęliśmy więc taką decyzję. - Z kim konsultowano? I tu do akcji wkracza Elżbieta Narożna, sekretarz miasta. - To jest zbyt droga inwestycja - uznaje sekretarz. - Poza tym nie chcemy zamalować, tylko przykryć te malowidła, aby ściany były jednolite - prostuje słowa Tokłowicza. Jednak, jak przyznała Narożna, tak naprawdę nie znają kosztów renowacji malowideł. Tematu nie konsultowano z żadnym specjalistą. Po telefonie z redakcji "Wiadomości Wrzesińskich" realizacji pomysłu zaniechano. Na razie. - Do przyszłego tygodnia skonsultujemy sprawę ze specjalistami i jak poznamy faktyczne koszty, podejmiemy decyzję - zapewniła nas sekretarz gminy. Czy sprawa diabłów ma drugie dno? Nie wiadomo. Ale... - Rozumiesz, tu odbywają się przyjęcia komunijne. Jak te diabły wyglądają? - usłyszałem od jednego z pracowników NOK-u. Kilka lat temu w "sali diabelskiej" NOK-u odbywało się przyjęcie prymicyjne jednego z zakonników. - Wtedy pozasłaniano specjalnie te diabły, aby nie urazić duchownych, licznie przybyłych na poczęstunek - kontynuuje. Pomysłem zaskoczona jest Irena Rychły-Mrowińska, wdowa po znanym malarzu. - Aaa, Nekla, diabełki. Pamiętam. To były piękne czasy - ucieszyła się, słysząc temat rozmowy. Potem nie było już tak wesoło. - Pomysł namalowania diabłów, ilustrujących jakąś lokalną legendę, której nie pamiętam, rzucił pan Zjeżdżałka, ówczesny dyrektor placówki - mówi Rychły-Mrowińska. - Pamiętam to malowanie, sama pomagałam Staszkowi. Bardzo się przy tym napracował. Byłaby to wielka szkoda, gdyby to zniknęło - ubolewa. Jak dodała, ewentualne zamalowanie nie pozwoli na odtworzenie malowideł, gdyż były one tworzone metodą alla prima (technika malowania w sposób bezpośredni, bez podmalowania i bez przygotowania rysunku). Ryszard Zjeżdżałka, były dyrektor NOK, jest kulturalnym człowiekiem, dlatego reaguje spokojnie. - Musiałbym użyć brzydkiego słowa - mówi. - Uważam ten pomysł za co najmniej nietrafiony. To powinna być nobilitacja dla Nekli, że mają dzieło takiego artysty, jak pan Mrowiński - podkreśla Zjeżdżałka. Wojciech Makowiecki, dyrektor Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu, doskonale znał Mrowińskiego. - To była wielka postać i stałoby się niedobrze, gdyby jego dzieło uległo likwidacji. Legendę o Twardowskim i jego diabłach można, a wręcz trzeba wykorzystać do promocji Nekli. Zaczął to robić Zjeżdżałka 23 lata temu. Niestety nikt nie poszedł za ciosem, a szkoda. Tak jak szkoda zamalowywać "diabełki". Na szczęście jeszcze nie jest za późno.