Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym grozi im dożywocie. Prokuratura kończy śledztwo w tej sprawie. Rodzice dziewczynki w marcu ub. roku trafili do aresztu, przebywają w nim do teraz. Nie przyznają się do winy. Obecnie odmawiają składania wyjaśnień. Prokurator rejonowy w Pile Magdalena Roman poinformowała we wtorek PAP, że decyzja o zmianie kwalifikacji czynu zapadła po analizie dokumentacji medycznej i opinii biegłych. Według prokuratury, rodzice dziecka mieli świadomość, że po tym, jak dziewczynka doznała obrażeń głowy, stan dziecka ulegał pogorszeniu. Nie informowali nikogo o tym fakcie, utrzymując w ten sposób stan zagrożenia życia dziecka. "Przewidując możliwość spowodowania śmieci dziecka, godzili się na to" - podała prokurator. Zarzut stawiany mężczyźnie dotyczy też psychicznego i fizycznego znęcania się. Mężczyzna miał ponadto podawać swojej żonie środki psychotropowe. Akt oskarżenia w tej sprawie może trafić do sądu w ciągu najbliższych tygodni. Prokuratura czeka na jeszcze jedną opinię psychologa. Rzucił dwulatką zdenerwowany niepowodzeniem w... grze W ub. roku mężczyzna usłyszał zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się nad dziećmi swej żony. Prokuratura informowała wówczas, że z wyjaśnień matki dziecka wynikało, że zdenerwowany niepowodzeniem w grze komputerowej mąż złapał zbliżającą się do niego dwulatkę, obrócił ją tyłem do siebie i mocno popchnął. Dziecko upadło i uderzyło głową o metalową futrynę drzwi. Podczas kolejnego przesłuchania kobieta wycofała swoje zeznania, prokuratura przyjęła jednak, że taki był przebieg wydarzeń. Matka dziewczynki usłyszała w ub.r. roku zarzut nieudzielenia pomocy swemu dziecku. Śledczy uznali wówczas, że kobieta miała zataić przed lekarzami, że doszło do urazu głowy.