Sprawę zasygnalizował jeden z kierowców, który jechał ulicą Sikorskiego we Wrześni. Na wysokości PEC-u nagle coś błysnęło z krzaków. Kierowca kątem oka na poboczu zauważył czerwonego poloneza z czarną skrzynką. Zorientował się, że został złapany na fotoradar. Spojrzał na licznik, wskazówka pokazywała 70 km/h. - Zaraz, zaraz, ile tu można jechać - pomyślał kierowca i zawrócił sprawdzić, jak wygląda oznakowanie tej trasy. Przy wjeździe do Wrześni od strony Gutowa Wielkiego widnieje znak "koniec obszaru zabudowanego", a więc można się rozpędzić do 90 km/h, jednak po 500 metrach, na wysokości oczyszczalni ścieków, pojawia się już znak "obszar zabudowany". Trzeba więc zwolnić do 50 km/h. Niestety tablica ta jest słabo widoczna, ponieważ zasłania ją korona drzewa. Trzeba mieć się na baczności, bo w krzakach czai się drogówka. Według oznakowania, teren zabudowany kończy się za PEC-em, ponieważ pojawia się znak informujący, że można się rozpędzić do 70 km/h. Przed samym rondem pojawia się kolejny znak z ograniczeniem prędkości do 50 km/h. Słowem, na dwukilometrowym odcinku kierowca musi przynajmniej trzy razy zwolnić. - Sęk w tym, że wyjeżdżałem z posesji, gdzie znajduje się PUK i ZGM i nie byłem w stanie zauważyć tablicy, która informuje o "terenie zabudowanym". Skąd miałem wiedzieć z jaką prędkością powinienem jechać? - zastanawia się kierowca. - Oznakowanie na tym odcinku jest dość oczywiste. Wystarczy stosować się do zaleceń znaków drogowych. Fotoradar znajdował się na odcinku, gdzie można było jechać z prędkością do 50 km/h. Sprawdzaliśmy, czy kierowcy rzeczywiście to czynili - mówi podinspektor Paweł Marciniak, naczelnik wrzesińskiej drogówki. - Trudno tłumaczyć się tym, że ktoś wyjechał z boku, z posesji, nie zauważył znaku i przekroczył dozwoloną prędkość. Skoro ktoś wyjeżdża z zabudowanej posesji, to zdaje sobie sprawę, że jest w terenie zabudowanym. Powtarzam, kierowcy powinni na tym odcinku po prostu stosować się do oznakowania - dodaje. Opisane wyżej oznakowanie dotyczy tylko jednego pasa jezdni ulicy Sikorskiego - w kierunku ronda przy ul. Kościuszki. Gdyby ktoś chciał jechać w przeciwną stronę, czyli w kierunku Słupcy, spostrzeże inne oznakowanie - bardziej oszczędne, choć wydaje się, że po tej stronie drogi również mamy do czynienia z terenem zabudowanym. - Nie ma potrzeby, aby takie znaki pojawiły się w tym miejscu, ponieważ prędkość na tej trasie została określona odpowiednią tablicą już przy ul. Objazdowej i wynosi 70 km/h. - Zresztą, wyjeżdżając z ronda przy ul. Kościuszki w kierunku Słupcy, można taki sam znak zobaczyć - wyjaśnia Paweł Marciniak. Niestety odnoszę wrażenie, że oznakowanie przy ul. Sikorskiego jest zrobione dla policji, a nie kierowców. Drogówka dobrze wie, gdzie użytkownicy drogi zaczynają się gubić i wykorzystuje to z premedytacją, ustawiając w krzaczkach fotoradar. O wiele prościej byłoby na tej ulicy w ogóle zrezygnować z ograniczenia do siedemdziesiątki i uczynić całą ulicę obszarem zabudowanym, gdzie jak wiadomo wolno się rozpędzić do 50 km/h. Filip Biernat