Burmistrz od trzech lat nie godzi się na bezpłatne wycięcie dziesięciu uciążliwych topoli na osiedlu mieszkaniowym, mimo że te niszczą konstrukcje budynków! Już 180 osób podpisało się do pod petycją do burmistrza Wągrowca, Stanisława Wilczyńskiego, o wycięcie dziewięciu uciążliwych drzew, rosnących bezpośrednio przy bloku na osiedlu przy ul. Mickiewicza. - Od 2005 roku wnioskujemy, prosimy, spotykamy się, a pan burmistrz uprzykrza nam życie, zasłaniając się paragrafami. W naszych oczach nie zasługuje na miano gospodarza miasta! - nie wytrzymuje Antoni Bodus z osiedlowego komitetu walczącego o wycinkę kilku topoli. Od trzech lat mieszkańcy bezskutecznie proszą o lepsze życie. Za kratami Zasadzone przed czterdziestoma laty drzewa rozrosły się na tyle, że dziś niszczą trawnik, chodniki i drogę dojazdową. - Przynajmniej raz na trzy miesiące musimy usuwać gałęzie z kanalizacji. Spółdzielnia wypłaciła też 5,4 tys. zł odszkodowania człowiekowi, który wywrócił się na korzeniach wystających spod ziemi - wylicza Tadeusz Marach, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej. Mimo, że jest ciepło okna bloków przy ul. Mickiewicza są szczelnie pozamykane. Wszystko przez pylące topole, których kwiatostany zanieczyszczają nie tylko mieszkania, ale potrafią skutecznie zapchać studzienki kanalizacyjne. - Mieszkamy jak w więzieniu. Jedne kraty już są, czekać aż nam burmistrz następne założy w oknach - złości się Władysław Tarnowski. Mieszkańcy już w przed rokiem zapowiedzieli, że jeśli miasto nie zareaguje, to nazbierają "topolowego puchu" w worki i rozsypią przed gabinetem burmistrza. - Jeszcze chwila a nagłośnimy zachowanie miasta na całą Polskę. Niech wszyscy zobaczą, jak traktuje się u nas starszych, schorowanych ludzi - zapowiadają. Zdrowie drzew ważniejsze - Jak ktoś jest alergikiem to nie ma życia, zresztą inni też już nie wytrzymują ? żalą się kobiety, pokazując na olbrzymie drzewa. To jednak dopiero czubek góry lodowej. Rozrastające się drzewa uszkadzają konstrukcję budynku, na co wskazały ekspertyzy zamówione przez spółdzielnię. Dla burmistrza Stanisława Wilczyńskiego najważniejsze jest, że topole mają się dobrze. "Nie stwierdzono zachwianej statyki drzew, które w czasie silnie wiejących wiatrów mogłyby ulec wywróceniu i tym samym stanowić zagrożenie bezpieczeństwa dla zlokalizowanych w sąsiedztwie obiektów handlowych i tym samym nie udzielono zezwolenia na ich bezpłatne usunięcie" ? napisał do mieszkańców burmistrz Wilczyński, pomijając w ubiegłorocznym piśmie uciążliwość drzew i niszczenia przez nie osiedla.