Zarzuty wobec ks. Zbigniewa Szyka są dość poważne, bo podważają jego wiarygodność jako duszpasterza. Trudno jednak doszukać się w piśmie jakichkolwiek konkretów, a w opinii duchownego list do kurii jest zwykłym paszkwilem, nie mającym nic wspólnego z prawdą. - Ten list odzwierciedla nie tyle stan mojego ducha, co jego autorów - ripostuje proboszcz klasztoru. - Tak jak dla autorów tego listu jest miejsce w ławce w kościele, tak będzie i dla ateisty, i dla dziecka, które w ciągu roku nie uczęszcza do kościoła, ale pojawia się przed I Komunią św. Kościół jest zobowiązany podać dłoń temu dziecku - dodaje. Przepychanki z wikarym? Do autorstwa listu oficjalnie nikt nie chce się przyznać. Radny Jerzy Springer potwierdza, że podpisał się pod pismem i zgadza się z zawartymi w nim zarzutami, jednak nie on był jego pomysłodawcą. - Mam żal do proboszcza, bo oba kościoły niszczeją. Ponadto w parafii jest bardzo poważny konflikt między proboszczem a wikarym. Zaczęły się awantury na forum kościoła, a nawet było słychać ich kłótnie w zakrystii - mówi Springer. "Proboszcz przepycha się z wikarym przy ołtarzu w czasie sprawowania świętych obrzędów, co wprawia nas w zakłopotanie i konsternację. Konflikt widoczny jest "gołym okiem" i pogłębia się z dnia na dzień" - czytamy w liście do kurii z 20 marca. - Do kłótni między nami nie doszło, była to wymiana zdań, a że drzwi zakrystii są drewniane i były lekko uchylone, stąd doszły do uszu parafian podniesione głosy - tłumaczy ks. Szyk. Czekamy na remont "Przez okres pobytu ks. Szyka w Wągrowcu nie widać absolutnie żadnych działań remontowych w naszych dwóch kościołach. Pieniądze są wydawane lekkomyślnie bez zgody kogokolwiek, np. na tzw. "ekspertyzy" dotyczące realizacji wyimaginowanych projektów proboszcza" - czytamy w piśmie. - Parafia wydała 100 tys. złotych na dokumentację pod rewitalizację klasztoru i stworzenie w nim Centrum Kongresowo - Kulturalnego "Magna Carta". Chcielibyśmy pozyskać 25-30 milionów na realizację tego projektu ze środków Unii Europejskiej, a miałyby on zaowocować renowacją obiektu sakralnego - odpowiada na zarzuty proboszcz. - Stan budynków parafialnych, zarówno kościoła poewangelickiego, jak i zabudowań klasztornych, wymaga obecnie kompleksowych działań. Dotychczasowe dorywcze prace są już niewystarczające. Przygotowywane obecne projekty zakładają rewitalizację obiektów klasztornych i przywrócenie pierwotnego wyglądu kościoła klasztornego sprzed pożaru w 1945 r. - za wiedzą i pełną akceptacją ks. abp. Henryka Muszyńskiego. Zakres działań przewidziany jest na lata. Odbudowa klasztoru po wojnie też nie odbyła się natychmiast, a trwała ponad dwadzieścia lat. Poza tym w parafii działa biblioteka o charakterze publicznym, której zbiory sięgają 10 tys. woluminów, a parafia wydaje również tygodnik "Wniebowzięta" - stwierdza dr Artur Wierzbicki, kustosz parafialnej biblioteki. Nie można się dopukać Parafianie nie poparli tłumnie "Wspólnoty Wiernych" i ponoć pod listem podpisało się tylko kilka osób. - Nastąpił opór ze strony moich przyjaciół, parafian, którzy często zamykali drzwi, gdy przychodzono do nich do domu z tym pismem - bulwersuje się proboszcz klasztoru. Jednym z argumentów, że parafia źle realizuje swoją misję duszpasterską wobec najmłodszych było stwierdzenie: "W przededniu wielkopostnych rekolekcji parafialnych dowiedzieliśmy się, że dzieci uczące się w szkołach podstawowych na terenie naszej parafii nie mogą w nich uczestniczyć w murach swoich świątyń (mamy dwa kościoły!), tyko będą gośćmi sąsiedniej Fary. Obecny proboszcz nie dopuszcza jakiejkolwiek możliwości dialogu i odrzuca wszelkie rady i wskazówki, które życzliwie płyną od wiernych" - czytamy w epistole. Proboszcz wyjaśnia, że w związku z przesunięciem terminu rekolekcji zaproszony przez niego misjonarz nie mógł przyjechać. W tej sytuacji młodzież skorzystała z gościny pobliskiej fary. Na dwustronicowym piśmie poruszano także inny problem: "do kancelarii i probostwa nie można się dodzwonić ani dopukać! Duszpasterz nie jest dostępny 24 godziny na dobę, co przeraża nas jako potencjalnie chorych lub umierających!". - To jest perfidne! Czy duszpasterz ma być dostępny 24 godziny na dobę? Ile razy byłem w szpitalu lub w sąsiedniej parafii! Mam dużo obowiązków - ripostuje proboszcz. Swój list adresowany do ks. abp Henryka Muszyńskiego parafianie kończą: "Prosimy o jak najszybsze odwołanie ks. Zbigniewa Szyka z pełnionej funkcji w Wągrowcu". Od autora... Pod pismem podpisali się parafianie, którzy przed laty działali w Radzie Parafialnej. Tak do końca nie wiadomo ile podpisów złożono pod listem i czy w ogóle dotarł on do kurii. Niektórzy parafianie zaprzeczają, że podpisali się pod listem, chociaż potwierdzają, że mieli go w rękach. Jedna z osób przyznała się do złożenia podpisu na odrębnej kartce. Część zawartych w liście zarzutów i sama forma pisma daleko wykracza poza zwykłą krytykę - zwłaszcza gdy padają oskarżenia, że parafia nie zachęca do pełnego uczestnictwa w Eucharystii... To jedno z delikatniejszych określeń, bo w liście nie brakuje zwrotów, które są wręcz obraźliwe. Pomijam wartość merytoryczną listu, nie odnoszę się do zawartych w nim zarzutów, momentami razi jednak sam język. Rozumiem też, że żart księdza z ambony, że niedoszły burmistrz mógłby założyć togę Towarzystwa Św. Wojciecha, może być odbierany jako przekroczenie pewnych norm. Rozumiem, że niektórych parafian może irytować wymiana zdań między proboszczem a wikarym, ale to chyba za mało, aby w trybie pilnym odwołać proboszcza... Mariusz Kutka