Zdaniem Rdesińskiego poprzedni zarząd spółki dopuścił się szeregu nieprawidłowości i pozwolił na marnotrawienie pieniędzy. Jak stwierdził, prokuratura powinna prześledzić sprawę współpracy radia ze świadczącą usługi na jego rzecz Agencją Reklamową Radia Merkury. Zewnętrzna firma byłego pracownika stacji pozyskuje dla radia reklamodawców. - Śmiem twierdzić, że poprzedni zarząd starał się na różny sposób zagwarantować tej agencji reklamowej praktycznie wyłączność na sprzedaż czasu antenowego. Poprzedni zarząd wpisał ją w strukturę organizacyjną spółki, co jest, moim zdaniem, rzeczą niedopuszczalną - powiedział Rdesiński dziennikarzom. Doniesienie dotyczy też podpisania umowy, którą w 2007 r. zarząd spółki zawarł z jednym z dziennikarzy rozgłośni. Pracownik radia miał przygotować plan modernizacyjny dla firmy za co miał otrzymać ponad 90 tys. zł. Jak twierdzi Rdesiński wartość tej umowy przekraczała dopuszczalną kwotę do której można podpisać umowę bez przeprowadzenia przetargu. Rdesiński odniósł się też do wniosku o swe odwołanie, który skierował do KRRiT minister skarbu. Prezes powiedział, że jego zdaniem nie zachodzą żadne wymienione w Ustawie o rtv przesłanki, które pozwalałyby go odwołać. - Nikt z ministerstwa skarbu nie spotkał się ze mną i nie poprosił o żadne dokumenty. Ewentualne tezy o moim działaniu na szkodę spółki są wyssane z palca. Mam nadzieję, że KRRiT zechce się ze mną spotkać i ustosunkować się do zarzutów. Inaczej będę miał pełne prawo podejrzewać, że jest to działanie o charakterze czysto politycznym - podkreślił. Jak powiedział, wcześniej jako dziennikarz niejednokrotnie publikował teksty nieprzychylne Bronisławowi Komorowskiemu, przygotował też reportaże nt. tzw. afery aneksowej. W jednym z ostatnich stanowisk KRRiT wskazywała na skargę ws. Rdesińskiego, jaka napłynęła do Rady od Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Chodziło o udział prezesa publicznej rozgłośni "w demonstracji politycznej". Jak opisywała lokalna prasa, Rdesiński brał udział w manifestacji przed konsulatem Federacji Rosyjskiej w Poznaniu przeciwko zatrzymaniu w Polsce premiera emigracyjnego rządu Czeczenii Ahmeda Zakajewa. "Demonstranci mieli ze sobą plansze z hasłami: "Wolna Czeczenia", ale też "Obalić rząd" czy "Rząd Tuska - wspólnicy morderców!" - pisał "Głos Wielkopolski". Wniosek o odwołanie Rdesińskiego to pierwszy przypadek wnioskowania przez ministra o odwołanie prezesa publicznego medium. Takie uprawnienie dała ministrowi skarbu (działającemu jako Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy) znowelizowana Ustawa o rtv, która obowiązuje od 4 września. Zanim nowela weszła w życie, członków zarządów w TVP i Polskim Radiu powoływała i odwoływała rada nadzorcza. Obecnie członków zarządów powołuje Krajowa Rada na wniosek rady nadzorczej. KRRiT ma też prawo (na wniosek rady nadzorczej lub ministra skarbu) odwołania członków zarząd.