Uzasadnieniem był zarówno hałas, jak i "trudna młodzież" przychodząca na plac. Pod odpowiednią petycją zebrano 10 podpisów. To wystarczyło, aby urzędnicy ratusza podjęli decyzję o jego likwidacji. W ostatnim tygodniu do magistratu wpłynęła jednak petycja z prośbą o jego przywrócenie. Opowiedziało się za tym około 150-mieszkańców osiedla (z tego 1/3- to podpisy dzieci). - Gdybyśmy wiedzieli, że oni chcą zlikwidować nasz plac, zablokowalibyśmy wjazd ciężkiego sprzętu - stwierdza Marta Promenska, która zbierała podpisy pod drugą petycją. Urzędnicy nie pozostawiają jednak złudzeń. Placu zabaw przy Konopnickiej ani w starym, ani w żadnym innym miejscu nie będzie. - Teren, gdzie się znajdował zdemontowany już plac, będzie własnością wspólnoty mieszkaniowej, która powstanie lada dzień - mówi Robert Klimczak z referatu komunalnego ratusza. - Inne miejsce nie wchodzi w grę, gdyż nie mamy w okolicy odpowiedniego gruntu. Nasza polityka jest taka, aby place lokalizować w miejscach, gdzie nikomu by one nie przeszkadzały. Dlatego te w parkach są ciągle rozbudowywane. Wygląda na to, że z większością wygrała mniejszość. A w demokracji powinno być odwrotnie... Niewątpliwie całe zamieszanie z placem wyglądałoby inaczej, gdyby jego zwolennicy nie przespali momentu interwencji. Teraz to jest to już musztarda po obiedzie. Łukasz Różański