Stowarzyszenie Kupców Gostyńskich przez lata aktywnie i skutecznie sprzeciwiało się budowie w mieście hipermarketów. Linię tę prezentowano jeszcze podczas ostatniej sesji rady miejskiej. Członkinie stowarzyszenia gorąco optowały przeciwko rozbudowie obiektów wielkopowierzchniowych (konkretnie Tesco). Argumentowano to m.in. troską o rynek pracy, podatki i samych mieszkańców, którzy to na końcu miesiąca przychodzą podobno do osiedlowych sklepików kupować "na zeszyt". Radni też powiedzieli "nie" dla powiększenia przez Tesco powierzchni sprzedaży o kolejnych 1000 m2. Apel kupców poszedł w świat akurat wtedy, gdy po mieście rozeszła się inna wiadomość. Otóż wkrótce w Gostyniu przy ul.Poznańskiej powstanie nowa, duża Biedronka. Grunt pod nią został zakupiony od spółki "Mercury", będącej własnością czterech prominentnych członków Stowarzyszenia Kupców Powiatu Gostyńskiego. - Zakrawa to na fałsz i obłudę - nie kryje niezadowolenia radny Marek Cichowski. - Z jednej strony prosi się nas o zahamowanie ekspansji supermarketów, z drugiej - jak tylko nadarza się okazja - samemu sprzedaje się swoje grunty pod rozwój sieci wielkopowierzchniowych! Zresztą metody tzw. kupców znane mi są nie od dzisiaj. Swego czasu byłem w grupie 11 radnych, którzy zgodzili się na wejście do Gostynia Tesco. "Za karę" powywieszano nasze podobizny w sklepach należących do stowarzyszenia ze złośliwym komentarzem. W Gostyniu handel spożywczy w dużej mierze został opanowany przez sieci. Jest tutaj m.in. Lidl, Intermarche, Tesco, Netto, Carfour i Biedronka. Na siedzibę gdzieś w centrum ma ochotę kolejny spożywczy potentat. Wygląda na to, że gra toczy się teraz o artykuły niespożywcze. Do niedawna monopol miały sklepiki należące do miejscowych handlowców. Wielkie markety sprzedawały tekstylia niejako przy okazji. Nie były więc zagrożeniem. Teraz sytuacja się zmienia. Choć na razie zatrzymano Tesco, konkurencja wdarła się innymi drzwiami. W mieście powstaje kolejny sklep prowadzony przez... Chińczyków. Otwarto go w ostatni weekend przy ul.Zielonej nad Intermarche. Do tej pory miejsce to nie miało szczęścia. Nikomu nie udało się tam ściągnąć większej liczby klientów. A Chińczykom może się uda. - Jestem w Polsce od dwóch lat - mówi Li Ti, współwłaściciel sklepu Li Ti. - Najpierw przyjechałem do Warszawy. Potem byłem w Bratysławie. Teraz razem z bratem otwieramy swój pierwszy sklep. U nas wszystko jest dużo tańsze. Proszę popatrzeć. Jak dowiedzieli się dziennikarze , Chińczycy kupują towar z wielkich hurtowni założonych w Europie przez swoich ziomków. Omijają pośredników. Podobno w tym tkwi tajemnica ich sukcesu.