Od 1 stycznia grono jej klientów znacznie się powiększyło; spółka wygrała przetarg na odbiór śmieci z nieruchomości komunalnych zlokalizowanych na terenie gminy Września. Trudno się dziwić temu, że Iglespol ma tylu klientów - ceny za świadczone przez zakład usługi są najniższe w regionie (np. za wywóz 240-litrowego pojemnika Iglespol "kasuje" 14,21 zł, a wrzesiński PUK - 15,52 zł). Teoretycznie więc wszystko jest w porządku. Do redakcji "WW" zaczęły jednak docierać niepokojące informacje, które sprawiły, że postanowiliśmy przyjrzeć się działalności firmy. Iglespol funkcjonuje na wrzesińskim rynku od kilku lat. I chociaż z roku na rok przybywa mu klientów, to z dokumentacji wynika, że na wysypisko do Barda trafia coraz mniej śmieci. Przykładowo, w roku 2002 wywieziono tam 470 ton odpadów, a w 2008 roku - niewiele ponad 110 ton. Dlaczego? Ktoś powie: firma ma własną sortownię, więc pozyskuje ze śmieci surowce wtórne.. Niby tak; pytanie tylko, czy tak wysoki odzysk jest możliwy? W grudniu 2009 Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska przeprowadziła w Iglespolu kontrolę. Stwierdzono dwie nieprawidłowości. Tadeusz Pupin, kierownik działu inspekcji WIOŚ w Poznaniu (delegatura w Koninie), informuje: - W zbiorczym zestawieniu danych o gospodarowaniu odpadami podano niewłaściwe ilości odpadów wywiezionych na wysypisko w Bardzie. Ponadto, na niektórych kartach przekazania odpadów podano złe kody. - Właściciele firmy muszą dokonać korekty sprawozdania, ponieważ zawarte w nim dane były niezgodne z prawdą - stwierdza T. Pupin. Przeprowadzający kontrolę Michał Nożewski podkreśla, że sprawdzał dokumenty z lat 2007-2008. - Nie znalazłem w nich większych nieprawidłowości. Ilość wykazanych posegregowanych odpadów plus ilość śmieci wywiezionych na wysypisko do Barda odpowiadała łącznej ilości zebranych odpadów z gminy Września - twierdzi inspektor, dodając, że obecny odzysk Iglespolu jest na bardzo wysokim poziomie, prawie 45 proc. W przyszłym roku może być on jeszcze większy, gdyż sortownia w Bieganowie zostanie wyposażona w sito. - Taki odzysk jest technicznie niemożliwy - mówi Andrzej Springer, dyrektor w firmie Artura Zysa ze Swarzędza, która też zajmuje się zbiórką odpadów. - Surowców wtórnych można odzyskać 5-6 proc. i około 5 proc. odpadów biodegradowalnych, które wybiera się ręcznie, czyli resztki warzyw, owoców, z których można zrobić kompost. Reszta to zwykłe śmieci. W najlepszych sortowniach na świecie odzysk wynosi maksymalnie 30 proc.. Nie ma więc mowy, by w takiej sortowni, jaką dysponuje Iglespol, wynosił on 70 czy 50 proc. A to, co widział w dokumentach inspektor z WIOŚ... Cóż, papier wszystko przyjmie. Podobnego zdania jest Magdalena Kowalczyk z Miejskiego Zakładu Odpadów Komunalnych w Koninie, w którym znajduje się jedna z najnowocześniejszych sortowni w Polsce. - Sądzę, że jeśli sortownia nie posiada odpowiednich sit do wyselekcjonowania odpadów organicznych i mineralnych, to może uzyskać odzysk w wysokości najwyżej 10 proc. Nie więcej. Tyle podają statystyki. My też tyle odzyskujemy - mówi. Z danych uzyskanych w UMiG we Wrześni wynika, że w 2007 roku Iglespol zebrał z terenu naszej gminy ponad 470 ton odpadów. Co ciekawe, rok później wykazał, że zebrał już tylko 257 ton, z czego 114 trafiło na wysypisko do Barda. Jak to możliwe, że w 2008 roku wyrzuciliśmy aż 200 ton śmieci mniej? Tego nie wiadomo. Faktem jednak jest, że Iglespol podał dane, z których wynika, że odzysk wyniósł ponad 44 proc., a przecież sortownia działała dopiero pół roku. Trudno przewidywać, ile wyniesie on w 2009 roku, bo gmina nie ma jeszcze rozliczenia za ubiegły rok, ale wiadomo, że do Barda Iglespol dostarczył około 120 ton śmieci. Inną sprawą jest cena, jaką płacimy Iglespolowi za usługi. Wystarczy proste obliczenie, by wykazać, że środki ze zbiórki śmieci nie wystarczą firmie na pokrycie kosztów. Dlaczego? Za 240-litrowy pojemnik płacimy 14,21 zł. Według przyjętych norm w jednym pojemniku znajduje się około 80 kg śmieci, co oznacza, że na tonę "wchodzi" 12 sztuk. Czyli: za tonę zebranych odpadów Iglespol otrzymuje od swoich klientów 170,52 zł, natomiast w Bardzie za tonę płaci 163,50 zł. Z jednej tony zatem Iglespolowi zostaje zaledwie 7 zł. Z czego więc firma pokrywa koszty zakupu samochodów, paliwa, pracowników? Niestety, na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Zenon Iglewski, szef spółki Iglespol, z którym kontaktowaliśmy się niejednokrotnie, nie chce się wypowiadać. - Prasa i tak wie wszystko lepiej - ucina dyskusję. Dorota Tomaszewska