- Przecież to idiotyzm. Wracając z pracy co kilka dni kupowałem worek węgla. Dawałem 20 zł i za chwilę 25 kg ładowałem na rower. Wszystko trwało minutę. Teraz muszę pamiętać, by mieć przy sobie dowód osobisty. Wypełnienie specjalnego oświadczenia zajmuje z dziesięć minut. O ile oczywiście nie ma kolejki w składzie opałowym - denerwuje się pan Stanisław z Leszna. Kolejki przez nowe przepisy Nowa ustawa o podatku akcyzowym od węgla i koksu zatrzymała na początku tego roku handel w tysiącach składów opałowych. Wszystko dlatego, że rozporządzenie ogłoszono dopiero w połowie grudnia ubiegłego roku. - Przez pierwsze kilka dni ani kopalnie, ani hurtownicy nie wiedzieli jak postępować, więc sprzedaż praktycznie nie istniała - tłumaczy Wojciech Chudak z PH Chudak ze Śmigla. - Na szczęście nie zaatakowała wówczas zima i nie było wielkiego zainteresowania opałem ze strony klientów. Ale potem ochłodziło się i ludzie zaczęli kupować. Zdarzało się, że interesanci po małe ilości węgla musieli stać w kolejkach. Nie muszę dodawać, że nie byli z tego powodu zadowoleni... - dodaje pan Wojciech. Nie wszyscy muszą płacić Zgodnie z nowymi przepisami większość osób i podmiotów kupujących opał przeznaczony do ogrzewania pomieszczeń nie musi płacić akcyzy, która wynosi ok. 30 zł za tonę. Ministerstwo Finansów zapewnia, że lista zwolnień od akcyzy jest szeroka, więc nowy podatek nie powinien spowodować ani wzrostu cen energii elektrycznej, ani być dodatkowym obciążeniem dla odbiorców indywidualnych, opalających swoje domy węglem. Ci ostatni są zwalniani z akcyzy pod warunkiem wypełnienia specjalnych oświadczeń. - Przy każdej sprzedaży opału musimy wypełnić dwustronicowy formularz w czterech egzemplarzach. Są to oświadczenia, podpisane przez kupujących, których trzeba wcześniej wylegitymować. Do połowy stycznia sprzedaliśmy na cele grzewcze 700 ton opału, ale tylko cztery procent sprzedaży zostało objęte akcyzą, o łącznej wartości ok. 800 zł - wylicza Wojciech Chudak. - Skarb państwa zyska tylko tę kwotę, ale my oświadczeniami o zwolnieniu z akcyzy zapełniliśmy już cztery segregatory, a zima przecież jest dość łagodna. Ze względu na radykalny wzrost poziomu biurokracji będę zmuszony zwiększyć zatrudnienie. To zapewne przełoży się na wzrost kosztów funkcjonowania firmy, a co za tym idzie - podwyżkę cen opału. Państwo na tym zyska więc niewiele - dodaje. Narzekają na utrudnienia Podmioty sprzedające węgiel muszą prowadzić ewidencję związaną ze stosowaniem zwolnienia akcyzowego. Towarzystwo Gospodarcze Sprzedawców Polskiego Węgla twierdzi, że nowe przepisy to bubel prawny. Potwierdza to Wojciech Chudak. Jego zdaniem w miarę łatwo wylegitymować i zobowiązać do podpisania oświadczenia przyjeżdżających do składu, znacznie trudniej - zamawiających transport do domu. Najgorzej jest z firmami handlującymi węglem, które mają siedziby w innych miastach. Wraz z fakturami trzeba wysyłać oświadczenia. Brak dokumentu o zwolnieniu z akcyzy oznacza konieczność naliczenia jej przez celników. W przypadku obrotów firmy PHU Chudak, akcyza może wynieść nawet 9 tys. zł dziennie, nie licząc odsetek. Mało która firma wytrzyma konieczność natychmiastowej zapłaty tak znaczącej kwoty. Polska została zobowiązana przez UE do zmiany przepisów, ale - zdaniem Chudaka - akcyzy wcale nie musiałby płacić odbiorca końcowy, tylko producent bądź importer. Jego zdaniem podwyższyłoby to cenę opału, ale właściciele gospodarstw domowych mogliby np. dostać zwrot równowartości akcyzy przy okazji rocznego rozliczenia zeznania podatkowego. Celnicy egzekwują i nie komentują Cezary Kosman, rzecznik Izby Celnej w Poznaniu, nie słyszał o problemach sprzedawców opału. Nie chce też komentować nowych rozwiązań, bo jak mówi - rolą celników jest ich egzekwowanie. - Przeprowadziliśmy w styczniu w Wielkopolsce wiele szkoleń, także w Lesznie - informuje Cezary Kosman. - Frekwencja była wysoka, wyjaśnialiśmy wiele wątpliwości firm sprzedających opał. Interpretacje przepisów znajdują się na stronie internetowej Ministerstwa Finansów. Wszystko po to, by stosowanie nowych przepisów związanych z podatkiem akcyzowym było jak najmniej uciążliwe. - Byłem na tym szkoleniu i większości wątpliwości celnicy nam nie rozwiali. Wiele pytań pozostało bez odpowiedzi. Radzono natomiast, by występować do urzędów z pismami o interpretacje przepisów. Taka procedura trwa tygodnie, a my musimy nowe przepisy stosować już od stycznia - tłumaczy Wojciech Chudak. ram