Kilkunastu mężczyzn przebranych za diabły usiłowało zakłócić legalny, pierwszomajowy wiec poznańskich organizacji lewicowych. W czasie happeningu jego uczestnicy z czerwonymi trójzębami w dłoniach i kartonowymi rogami na głowach krzyczeli m.in.: "Józef O. - wujek samo zło", "Olejniczak do oleju", "Ryszard Kalisz też się spalisz" i na melodię Międzynarodówki śpiewali "Wyklęty powstań Miller z ziemi, powstańcie, których dręczy PiS". Lider "Naszości" Piotr Lisiewicz wyjaśnił dziennikarzom, że pomysł happeningu podsunęła mu 1 maja 2005 roku posłanka SLD Krystyna Łybacka. - W tamtym roku, kiedy byliśmy tu jak od lat - przebrani za jelenie - Krystyna Łybacka krzyknęła do nas "Idźcie do diabła". W tym roku policja wyjątkowo długo pozwalała na happening działaczom Naszości. Ale i tak skończyło się tradycyjnie: demonstrantów spokojnie "zaproszono" do radiowozów, a ci z podobnym spokojem z zaproszenia skorzystali. Jak dowiedziało się RMF, podstawą zatrzymania uczestników happeningu było stwarzanie w sposób oczywisty bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego, a także mienia. Akcja Alternatywna "Naszość" jest prawicową grupą młodzieżową, która zasłynęła m.in. z głośnego procesu, podczas którego lider organizacji był oskarżony o wprowadzenie w błąd policji, ponieważ powiedział funkcjonariuszom, że nazywa się Lenin. Sąd uniewinnił oskarżonego. "Diabły w Poznaniu" - galeria zdjęć