Nie zniechęciło to państwa Szwarców ze Wschowy do zaopiekowania się Gabrysiem i Stasiem. Stworzyli im wspaniały dom. Zryw serca Decyzja, jak sami przyznają, była zrywem serca. A drogę Gabrysiowi i Stasiowi utorował inny chłopczyk - Dawid. Ewa Szwarc pracowała wówczas w Domu Pomocy Społecznej dla dzieci prowadzonym przez siostry Elżbietanki we Wschowie. - Zaprzyjaźniłam się z Dawidkiem. Już wówczas myśleliśmy z mężem o stworzeniu dla niego rodziny, ale został zaadoptowany przez małżeństwo z zagranicy. Dzieci pragnących miłości i własnego domu niestety nie brakuje. W tym samym czasie trafił do mojej grupy 4-letni Staś - wspomina pani Ewa. Staś stał się częstym gościem w domu Szwarców. Szybko przywiązał się do nowych opiekunów, a oni pokochali go bezgranicznie. Narada rodzinna była formalnością. Trójka dorosłych dzieci państwa Szwarców: 23 - letni Mariusz, 22 - letnia Monika i 20 - letnia Marta byli od razu na tak. A wraz ze Stasiem zamieszkał z nimi jego o dwa lata starszy braciszek Gabryś. Rozdzielenie ich - w opinii całej rodziny - byłoby bowiem zbrodnią. Kochają przedszkole Dzień chłopców jest wypełniony zajęciami. Do południa obaj są w przedszkolu, a po południu mają wiele dodatkowych zajęć: rehabilitację oraz wizyty u specjalistów. Obaj mają wiele do nadrobienia z powodu zaniedbań, jakich doznali w przeszłości. Gabryś jest w gorszej kondycji ponieważ przebywał w niekorzystnym dla niego otoczeniu dłużej niż Staś. Młodszy z braci jest bardzo żywiołowy i ciekawy świata. Chłopcy uwielbiają chodzić do przedszkola. - We Wschowie nie ma, niestety, żadnego przedszkola integracyjnego, dlatego dzieci posyłamy do przedszkola prowadzonego przez siostry Salezjanki - mówi Bogdan Szwarc. Stasio lubi rysować i pięknie pisze. Czytelnie podpisuje się z imienia i nazwiska i nie kryje dumy z własnych osiągnięć. Gabryś jest bardziej wyciszony, choć równie kontaktowy. Kiedy tylko nabrał do mnie zaufania, natychmiast pokazał na podwórku jak opanował jazdę na rowerku. Jeździ szybko nie zważając na suche gałęzie, które właśnie uporządkował "przyrodni" brat. Chłopcy są tu szczęśliwi. Mama i zastępczy tata często ich przytulają i chwalą. - Ideą rodziny zastępczej jest, by dzieci zacieśniały kontakt z biologiczną rodziną. Mają częsty kontakt z dziadkami i ciociami oraz jedynym kuzynek - Wojtkiem - tłumaczy zastępczy tata. Po względem jedzenia Gabryś to prawdziwy ideał - zjada wszystko i do tego pomaga zastępczej mamie Ewie w gotowaniu. Staś to "kiełbasowy chłopiec" żartobliwie nazywany przez rodzeństwo "bobaską" - dRaj w Osowej Sieni. W weekendy rodzina stara się wyjeżdżać i pokazywać smykom ciekawe miejsca. Wiosną wybierają się najczęściej do lasu lub nad jezioro. Niedawno byli na pielgrzymce w Licheniu. Gabryś najbardziej lubi wizyty u wujostwa w Osowej Sieni, gdzie może pobiegać po wertepach, pobaraszkować w ogrodzie i pobawić się ze zwierzakami. Gdy tylko mama komunikuje, że Staś jedzie do lekarza, a Gabryś z nią do Osowej Sieni, co dwie minuty siedmiolatek pyta. - Już jedziemy??? - i coraz bardziej się niecierpliwi. Trudna przeszłość O ich przeszłości rodzice zastępczy nie chcą rozmawiać, woleliby ją szybko zapomnieć. Dom, w którym mieszkali chłopcy był prawdziwą twierdzą. O tym, co mogło się tam dziać świadczą głównie blizny i duchowe słabości, np. lęk z jakim zasypia Gabryś. Po zgaszeniu świateł zwija się w kłębek i wkłada paluszek do buzi. - Pozostał w nim strach. Boi się dużej grupy dorosłych, szczególnie gdy nadmiernie się nim interesują. Przerażają go także psy. Staramy się odegnać jego koszmary i dlatego kupiliśmy szczeniaka. Chłopcy nazwali go Alutka. To imię bohaterki z filmu "Rodzina zastępcza" - mówi pani Ewa. Państwo Szwarcowie śmieją się, że będąc już w dość słusznym wieku i mając dorosłe dzieci znów, dzięki chłopcom, zaczęli żyć jak trzydziestolatkowie: wśród bajek, malowanek i wyścigów samochodowych. Mama zastępcza zrezygnowała z pracy w DPS - ie, a pan Bogdan prowadzi własną firmę. Mają tyle obowiązków, że wieczorami nieraz czują się zmęczeni. - Czasem w obowiązkach pomagają nam nasze starsze dzieci i chętnie opiekują się chłopcami - przyznają wschowianie. Gabryś w tym roku powinien pójść do szkoły, ale rodzice, którzy zdążyli go już dobrze poznać postanowili starać się o roczne odroczenie obowiązku szkolnego. Widzą, że choć Gabryś radzi sobie z pisaniem i jest samodzielny, ma spore zaległości. Tymczasem zależy im, by czuł się komfortowo w grupie rówieśników. Uczucia trudno opisać Ten pierwszy wspólny dzień w domu Szwarców, gdy byli już pewni, że są formalnie rodziną, był szczególny. Gdy chłopcy zmęczeni zabawą zasnęli, zastępczy rodzice wślizgnęli się do pokoju by na nich popatrzeć. Gabryś i Staś uśmiechali się przez sen. Dziś czasem mówią do nich: mama, tata, innym razem wujku ciociu, a bywa, że tworzą składanki: mama-ciocia i tata-wujek. Forma dla Szwarców nie jest ważna, bo widzą miłość w oczach dzieci. - Niełatwo opisać nasze uczucia do nich, trudno ubrać w słowa miłość. Chcielibyśmy innych ludzi zachęcić do tworzenia rodzin zastępczych, a najlepszą rekomendacją może być nasze szczęście - mówią zgodnie państwo Szwarc. (kab)