Ksiądz Jan Dzierla, proboszcz czeszewskiej parafii, to bardzo kontrowersyjna postać. W opinii niektórych wiernych jest dyktatorem, który lubi rządzić i kocha pieniądze. Rządzi dobrze, wszędzie widać rękę gospodarza, który za punkt honoru stawia sobie utrzymanie porządku na terenie parafialnym. Mogłoby się wydawać, że to prawdziwa zaleta, ale dla części mieszkańców Czeszewa tak nie jest. Bardzo nie podobają się im metody, jakie stosuje proboszcz, aby osiągnąć swoje cele. Do redakcji "Głosu Wągrowieckiego" dotarł list, w którym "grupa parafian" informuje o niepokojących wydarzeniach, jakie mają miejsce na terenie ich parafii. Ponadto mieszkańcy Czeszewa skontaktowali się w tej sprawie z redakcją telefonicznie. "W naszej parafii ks. Jan Dzierla jest od 12 lat. Od chwili przybycia, parafian palących papierosy i pijących piwo nazywał 'pipole' - słowa poszły nam w pięty" - czytamy w liście. Redaktorzy "Głosu Wągrowieckiego" postanowili zbadać tę sprawę. - Zdarzało się, że prywatnie, na pewno nie z ambony, nazwałem pijącego czy palącego "pipolem", ale to nie miało nikogo obrazić - tłumaczy ks. J. Dzierla. Jak podkreśla, robił to bardziej z sympatii niż złośliwości. Niektórzy z parafian byli zaskoczeni, że o tej sprawie jeszcze się pamięta. Kamera patrzy na śmietnik Jednak największe emocje wśród parafian wzbudziło ogłoszenie proboszcza zamieszczone przy czeszewskim cmentarzu, mówiące iż "nie wolno wyrzucać wszystkich kwiatów i zniczy plastikowych na śmietnik". Proboszcz zapowiedział, iż będzie informowany o niezastosowaniu się parafian do zakazu, gdyż teren jest monitorowany ukrytą kamerą. Ogłoszenie już nie wisi, gdyż zerwał je wiatr. - Plakat był na ścianie cmentarnego śmietnika. Miał charakter wychowawczy. Ludzie są różni i nie wszyscy wiedzą, ile kosztuje wywóz odpadów. Można przecież czasami zabrać ze sobą plastikowe znicze czy kwiaty. Wspomnienie o ukrytej kamerze miało wychować tych, którzy trochę mniej lubią porządek - tłumaczy duchowny. Jednak niektórzy sprzątający groby zastanawiają się, czy przypadkiem proboszczowi nie brakuje pieniędzy na wywóz. (Nie) Obowiązkowe datki Kościół utrzymują parafianie: zbierane pieniądze przeznaczane są na remonty, opłaty itp. Jednak z reguły działa to na zasadzie dobrej woli. "Proboszcz najął pracowników do układania kostki granitowej wokół kościoła, ale każda rodzina ma naliczone po 300 zł, które musi łożyć na opłacenie kostki plus całodzienne wyżywienie pracowników" - donoszą parafianie w liście. O sporze pomiędzy proboszczem a parafianami będziemy informować na bieżąco za pośrednictwem "Głosu Wągrowieckiego".