Punkt znalazł się w porządku obrad z inicjatywy Klubu "Siedmiu". Większościowego, bo liczącego... ośmiu członków. Jeden z nich - Eugeniusz Staszak - jest przewodniczącym komisji rewizyjnej. Właśnie jej protokół skłonił rajców do podjęcia działania. - Nie odkryliśmy nic nowego. Bazowaliśmy tylko na protokole Regionalnej Izby Obrachunkowej w Poznaniu z kontroli obejmującej cztery lata - zastrzegł E. Staszak. Ów protokół zawiera 20 punktów opisujących nieprawidłowości i uchybienia spowodowane łamaniem prawa przez burmistrza i podległych mu pracowników. I tak, np. z tytułu dzierżawy lokali użytkowych do budżetu gminy nie wpłynęło ponad 4,5 tys. zł brutto. Okazało się, że od 1 lutego 2003 r. były, co prawda, naliczane należności od dzierżawców budynku po byłym ośrodku zdrowia, ale bez corocznej podwyżki wynikającej ze wskaźnika inflacji. Krzysztof Strużyński tłumaczył, że kierowało nim dobro ogółu. Lekarze, jak utrzymywał, mają coraz niższe kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. To oni poprosili o nienaliczanie wskaźnika. Wykaz nieprawidłowości kontynuował Henryk Gonerka, przewodniczący Klubu "Siedmiu". Wytknął burmistrzowi m.in. nieterminową spłatę odsetek od kredytu (strata 300 tys. zł), aferę w wodociągach (200 tys. zł), a także montaż wadliwych urządzeń w oczyszczalni ścieków (nowe kosztowały 150 tys. zł). W obronie włodarza gminy stanęli członkowie Wspólnoty Samorządowej. - Od chwili przejęcia przez Klub "Siedmiu" większości w radzie miejskiej burmistrz jest poddawany nieustannym szykanom - grzmiała Hanna Skrzydlewska, przewodnicząca mniejszościowego klubu. Podkreśliła, że K. Strużyński pracuje bez zastępcy i w dodatku za minimalne wynagrodzenie. - W imię walki politycznej próbuje się go upokorzyć - doszła do wniosku. Większościowemu klubowi zarzuciła ponadto realizację inwestycji we własnych okręgach wyborczych, toczenie bezpodstawnej walki z burmistrzem, a nawet szerzej - ze społeczeństwem. Koniec końców, za obniżką dodatku funkcyjnego z 1 500 do 100 zł było dziewięciu radnych. Członków Klubu "Siedmiu" wsparł Józef Błaszczak, radny niezależny. - Burmistrz nie wyciągnął konsekwencji służbowych wobec swego byłego zastępcy. Z tego co wiem, pobory ma te same i siedzi w tym samym biurze. Tak być nie może - argumentował swą decyzję. Na pensję K. Strużyńskiego składa się 4 200 zł wynagrodzenia zasadniczego, 860 zł dodatku specjalnego, 840 zł - służbowego i 100 zł - funkcyjnego. Razem: 6 tys. zł brutto. - Zawieście topory i porozmawiajcie. Podejmujcie decyzje, które będą dobre dla wszystkich - skwitowała Teresa Waszak, radna powiatowa. Zebrała niemilknące oklaski. Tomasz Szternel