- Prosiłam o kontrolę, bo mówiłam, że coś jest nie tak, a teraz całą winę spycha się na mnie - powiedziała Elżbieta Dziurka, właścicielka hali, w której składowane są beczki z chemikaliami. - Nie dostaliśmy środków na usunięcie beczek z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, bo skład nie został wpisany na listę tzw. bomb ekologicznych - odpowiada Anna Orczewska ze Starostwa Powiatowego w Poznaniu.Szacuje się, że do zabezpieczenia odpadów potrzeba będzie około 2 milionów złotych.