- Złożony u prokuratora okręgowego w Kaliszu wniosek o wyłączenie z prowadzenia śledztw umotywowany jest potrzebą uniknięcia zastrzeżeń co do bezstronności - poinformował rzecznik prasowy prokuratury Janusz Walczak. Wyjaśnił, że zgromadzony już materiał dowodowy pozwala na dokonanie prawno-karnej oceny i na podjęcie decyzji merytorycznych. - Jeden z wątków postępowania dotyczy ewentualnych nieprawidłowości w działaniach burmistrza i prokuratura - ze względu na uniknięcie podejrzeń co do bezstronności - wniosła o przekazanie sprawy innej jednostce - twierdzi rzecznik. Dodał, że wniosek zostanie rozpatrzony w najbliższych dniach. Prokuratura prowadzi w sprawie skażenia dwa śledztwa. Jedno dotyczy zanieczyszczenia ujęcia, a drugie - ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez władze miasta, które nie stworzyły tam strefy ochronnej. Badane są także podejrzenia, że władze Pleszewa zbyt późno poinformowały o skażeniu mieszkańców. Według Walczaka, czynności prokuratorskie w obu sprawach są już na finiszu. Przez kilka tygodni około 30 tys. mieszkańców miasta i okolicznych miejscowości nie mogło używać wody z wodociągu publicznego. Teraz jest ona dopuszczona do konsumpcji, ale jej parametry jakościowe są bardzo niskie. Wielu pleszewian korzysta z pomocy mieszkających poza miastem rodzin lub kupuje wodę w sklepach. Śledztwo prowadzone jest nadal w sprawie, a nie przeciwko osobie lub osobom. Według Walczaka, ustalenie ostatecznej przyczyny skażenia ujęcia jest bardzo trudne, ponieważ doszło do niego w wyniku zbiegu różnych okoliczności: niekorzystnego układu gruntów, suchej zimy i braku mrozów oraz dużej przepuszczalności gruntów. Wkrótce po ujawnieniu skażenia ujęcia twierdzono, że najprawdopodobniej spowodowała je gnojowica, pochodząca z jednego z dużych gospodarstw hodowlanych. Okazało się też, że ujęcie nie posiada pośredniej strefy ochronnej i jest zbyt płytkie. Tymczasem władze Pleszewa zapewniają, że czysta woda popłynie w kranach po zakończeniu budowy stacji uzdatniania wody. Ma to nastąpić 20 grudnia, twierdzi burmistrz miasta Marian Adamek. Za umyślne skażenie wody grozi kara do pięciu lat więzienia. Nieumyślne doprowadzenie do takiego zdarzenia zagrożone jest kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.