- Zabranie z magazynu i wywiezienie asortymentu firmy bez wuzetki jest przywłaszczeniem mienia firmy - ripostował na łamach "Wiadomości Wrzesińskich" prezes Fortuny Waldemar Szczepaniak. Dodajmy, że współpraca pomiędzy panami nie układała się od samego początku, czyli od kwietnia 2008 r. Spięcia na linii Szczepaniak - Piechowski stały się normą. Ten drugi podważał i negował decyzje tego pierwszego, choć miał zajmować się tylko marketingiem. Wpływało to na pracę spółki. Cała ta sytuacja była też męcząca dla pracowników, którzy często otrzymywali od dwóch prezesów różne polecenia dotyczące tej samej sprawy. Efekt? Nie wiedzieli, czyje polecenia wykonywać. Piechowski miał też z wieloma pracownikami jakieś spory. Wobec niektórych osób używał też obraźliwych słów, których W. Szczepaniak nie chciał nam powtarzać. Decyzję o "odstrzeleniu" D. Piechowskiego podjęli na styczniowym zebraniu wspólnicy miłosławskiego browaru. Decyzja była jednomyślna (w głosowaniu - co nie ma żadnego znaczenia - nie uczestniczyli wszyscy wspólnicy). Swojego odwołania nie przyjmuje jednak do wiadomości sam zainteresowany. Uważa, że podjęta uchwała jest nieważna z mocy prawa (sic!). Zapytany przez nas, czym się będzie teraz zajmował, odpowiedział: - Tym, czym do tej pory, czyli dbałością o dobre imię browaru Fortuna z ramienia wspólnika posiadającego największą liczbę udziałów, którego jestem reprezentantem i pełnomocnikiem. W. Szczepaniak nie chciał komentować "wywodu" D. Piechowskiego, tłumacząc, że nie chce się zniżać do jego poziomu. Dodajmy, że nazwiska D. Piechowskiego nie ma już w Krajowym Rejestrze Sądowym. A to oznacza, że nie jest już on wiceprezesem Fortuny. To jednak nie wszystko. O zdaniu służbowego auta - renault kangoo - były wiceprezes Fortuny również nie chce słyszeć. Wysłane pismo, wzywające go do odstawienia samochodu do firmy, pozostało bez odzewu. O sprawie powiadomione mają zostać organy ścigania. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. D. Piechowski nie oddał również służbowego telefonu ani pieniędzy, które wydał na wyposażenie prywatnego laptopa. Faktura opiewa na kwotę tysiąca złotych. - Z chwilą odwołania mnie z funkcji członka zarządu browaru Fortuna w sposób zgodny z prawem dokonam wszelkich rozliczeń ze spółką i zwrócę użytkowane przeze mnie rzeczy - napisał nam D. Piechowski. Dodajmy, że na dziś przeciw D. Piechowskiemu prowadzona jest sprawa dotycząca wycieku amoniaku w żnińskim browarze. Od kilku miesięcy toczy się również postępowanie przed sądem w Środzie Wlkp. w związku z jego roszczeniami o przysługujące mu wynagrodzenie; od dnia powołania go do zarządu browaru w Miłosławiu nie otrzymał wynagrodzenia za swoją pracę. Nie musiał. Nie miał umowy o pracę... Łukasz Różański