Józef S. przesłał do sądu zwolnienie lekarskie od innego lekarza. Żona byłego posła na początku rozprawy złożyła kilka wniosków, m.in. o wyłączenie jawności i o zdjęcie sprawy z wokandy. Sąd postanowił kontynuować proces pod nieobecność Józefa S. i przesłuchał kolejnych świadków. - Jeżeli oskarżony jest skutecznie wezwany na rozprawę i się na nią nie stawia, a sąd uzna, że przebieg procesu nie wymaga jego obecności, to proces może się toczyć bez udziału oskarżonego - wyjaśnił wiceprezes Sądu Rejonowego w Pile Jerzy Paliwowa. Były poseł LPR Józef S. i jego żona oskarżeni są o fałszowanie list wyborczych LPR w wyborach do Sejmu w 2001 roku. Pierwsza rozprawa w tym procesie odbyła się latem 2004 roku. Przez dwa i pół roku oskarżeni składali wnioski proceduralne i przedkładali zwolnienia lekarskie. Pierwszych świadków sąd przesłuchał w lutym br. Józef S. nie był obecny na sali sądowej podczas odczytania aktu oskarżenia. Nie stawia się też na kolejnych rozprawach, przedstawiając zwolnienia lekarskie. Według ustaleń śledztwa, Józef S. wpisał na listy nieprawdziwe dane osobowe ponad 1260 wyborców i sam złożył niektóre podpisy. Na listach znajdowały się m.in. dane 14 osób, które w momencie rozpoczęcia zbierania podpisów już nie żyły. Według prokuratury, bez sfałszowanych podpisów LPR nie mogłaby zarejestrować list w okręgu wyborczym nr 38 w Pile. Dane osobowe wykorzystane przy fałszerstwach wyborczych pochodziły z bazy danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Pile. Prokuraturze nie udało się ustalić źródła przecieku danych. Za fałszerstwo wyborcze grozi do 5 lat więzienia