64-letni Jan B. kontaktował się z uczennicami szkoły specjalnej we Wrześni (woj. wielkopolskie) i obiecywał im pomoc w nauce. Dwie z nich 9 i 11 - latka były, według prokuratury, przez niego wykorzystane seksualnie w październiku 2010 roku. - Podejrzany kontaktował się osobiście z uczennicami szkoły specjalnej, obdarowywał je owocami, słodyczami. Uczennice wyżej wymienionej szkoły są osobami bardzo łatwo ulegającymi wpływom innych osób, szczególnie takich, które zdobywają ich zaufanie prezentami, są zainteresowane ich problemami, deklarują udzielenie pomocy w sprawach szkolnych - powiedziała prokurator Mazur-Prus. Prokuratura twierdzi, że działając w taki sposób podejrzany zdobywał zaufanie dzieci. Powołując się z kolei na swoją pozycję społeczną, doświadczenie w pracy pedagogicznej, zdobywał zaufanie opiekunów małoletnich. Prócz 9- i 11-latki, które zeznawały przed sądem w obecności psychologów, przesłuchane - ale już przez prokuratora - zostały także dwie starsze dziewczynki. Jak tłumaczy prokurator rejonowy Krzysztof Helik, posiadają one istotne informacje dotyczące tej bulwersującej sprawy. O podejrzeniu przestępstwa zawiadomił prokuraturę opiekun jednej z dziewczynek. Jan B. zostanie poddany badaniom przez biegłego seksuologa. Za zarzucane mu czyny grozi kara do 12 lat więzienia. Oskarżony nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Jest rozwiedziony, ma dorosłe dzieci. W relacjach z dziewczynkami nie widział nic złego. Utrzymuje, że nie miały one aspektu seksualnego.