Jednak nie każdy młody człowiek, po osiągnięciu pełnoletniości i ukształtowaniu własnego światopoglądu, chce należeć do Kościoła katolickiego. Czy można się z niego "wypisać"? Jest to możliwe poprzez dokonanie aktu apostazji, czyli formalnego wystąpienia z Kościoła. Potrzebny jest do tego pisemny akt woli oraz świadkowie. Wstydliwy temat Temat jest niewątpliwie trudny, a część osób decydujących się na dokonanie apostazji spotyka się z problemami ze strony księży. Z relacji świadków, którzy wymieniają się doświadczeniami w internecie wynika, że proboszczowie zasłaniają się brakiem wiedzy na ten temat lub koniecznością skonsultowania z przełożonymi. Bywa, że przedłużają procedurę w nieskończoność, chociaż formalnie akt apostazji nie jest skomplikowany. "Konferencja Episkopatu Polski 29 września 2008 ustaliła zasady przeprowadzania aktu apostazji przez obywateli Polski. W myśl tych zasad apostazja dokonywana na terenie diecezji polskich dla swej skuteczności musi być złożona w formie własnoręcznego oświadczenia złożonego na ręce proboszcza miejsca zamieszkania w obecności dwóch pełnoletnich świadków. Do wniosku należy także dołączyć akt chrztu" - czytamy w serwisie apostazja.pl. Według przyjętych w 2008 roku "Zasad postępowania w sprawie formalnego aktu wystąpienia z Kościoła", proboszcz powinien najpierw przeprowadzić rozmowę z zainteresowanym, w której zapyta m.in. o przyczyny decyzji i poinformuje o jej konsekwencjach. Potem powinien wyznaczyć termin spotkania. Po przedłożeniu - w towarzystwie dwóch świadków - aktu woli przez osobę występującą z Kościoła proboszcz sporządza odpowiedni dokument i dla apostaty procedura dobiega końca. Adnotacja o tym kroku pojawia się na akcie chrztu, w parafialnej księdze ochrzczonych i duplikatach ksiąg metrykalnych. Księża informują niechętnie Chociaż powyższa procedura opisana jest punkt po punkcie w przyjętym podczas konferencji dokumencie Kuria Metropolitalna w Poznaniu niechętnie udziela informacji na ten temat. Rzecznik prasowy kurii zapytany o procedurę, statystyki i stanowisko kurii w tej sprawie odpowiada lakonicznie: "Musi Pani raczej szukać w pozycjach źródłowych na temat wiary chrześcijańskiej, takich jak Katechizm Kościoła Katolickiego" - pisze ksiądz Maciej Szczepaniak, rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej w Poznaniu. Kuria nie udostępnia też danych dotyczących religijności wiernych należących do Archidiecezji Poznańskiej. Trudno więc oszacować liczbę apostatów w Wielkopolsce. Odstępstwo z konsekwencjami - Apostazja to z greckiego odstępstwo, bunt. Od początku chrześcijaństwa zaliczana jest do najcięższych przestępstw kościelnych. Apostatą w sensie ścisłym jest chrzczony w imię Trójcy Świętej, który formalnie deklaruje w jakikolwiek sposób, że przestaje uważać siebie za chrześcijanina. Jest rzeczą obojętną, czy apostata przyjmuje religię niechrześcijańską czy też staje się czystym ateistą lub wolnomyślicielem. Ściąga na siebie karę ekskomuniki "mocą samego prawa", automatycznie, w chwili dokonania aktu odejścia z Kościoła - wyjaśnia ksiądz Krzysztof Gogół z parafii pw. Św. Kazimierza w Lesznie. Apostata nie może przystępować do sakramentów, np. traci prawo do zawarcia sakramentalnego małżeństwa czy katolickiego pogrzebu. Nie może też zostać chrzestnym czy świadkiem bierzmowania, bo takie funkcje wypełnia wyłącznie praktykujący katolik. Do tej pory ksiądz Gogół nie spotkał się z aktem apostazji, wobec czego trudno mu ustosunkować się do tego zjawiska. - Myślę, że każdy jest wolnym człowiekiem i nikt mu nie zabroni dokonać aktu apostazji. Jeżeli jej dokona, musi być swojej decyzji wierny do końca i nie domagać się od Kościoła żadnej posługi. Problemem najczęściej bywają pogrzeby. Człowiek podpisze akt apostazji, a po jego śmierci rodzina chce pochować zmarłego po katolicku. Niestety, to niemożliwe, bo wszystko odnotowane jest w księdze chrztu. Proboszcz nic nie może zrobić i pozostaje pogrzeb ze świeckim mistrzem ceremonii - tłumaczy duchowny. Świadek poszukiwany Akt apostazji nie jest nieodwracalny. Jak wyjaśnia ksiądz Gogół, apostata nigdy nie przestaje być chrześcijaninem, bo według nauki Kościoła chrzest wyciska niezatarte znamię na człowieku. To raczej - jak mówi duchowny - jednostronne zerwanie przymierza z Bogiem. - Można je cofnąć, ale to wymagałoby ponownego aktu przyjęcia do Kościoła - dodaje ks. Gogół. Niektórzy oferują w internecie, że będą świadkiem osoby, która chce przeprowadzić apostazję. Jedną z nich jest Rafał Łęcki, biolog zatrudniony w pałacu Chłapowskich w Turwi. Sam apostazji jeszcze nie przeprowadził, ale - jak wyjaśnia - przymierza się do niej od dłuższego czasu. - Musiałbym najpierw pojechać po odpis aktu chrztu do parafii, w której zostałem ochrzczony, a to 350 kilometrów stąd. W rodzinne strony jeżdżę dość rzadko - tłumaczy zwłokę Rafał Łęcki. Choć nie dokonał tego formalnie - jak deklaruje Łęcki - z Kościoła odszedł już dawno. Wychował się w tradycyjnej katolickiej rodzinie, ale od dziecka nachodziły go wątpliwości. Odchodzenie od wiary było procesem wieloletnim. Nie dostawał odpowiedzi na pytania - Kiedy jako nastolatek zadawałem księdzu trudne pytania, nie po to by prowokować, lecz by zrozumieć, słyszałem że powinienem iść do kaplicy pomodlić się i wtedy mi przejdzie - wspomina pan Rafał. W swoim środowisku nie jest narażony na ostracyzm, ponieważ otacza go sporo osób niewierzących lub przyjmujących jego wybór w naturalny sposób. Do tej pory na jego ofertę "świadkowania" odpowiedziała jedna osoba. Również Marek Potocki z Leszna jest skłonny świadczyć podczas aktu apostazji mieszkańcom Leszna i okolic. Sam jednak nie zamierza jej przeprowadzać. - Na chrzcie nic nie podpisywałem, więc i teraz nie czuję takiej potrzeby. Wyboru za mnie dokonali rodzice. Tymczasem zawsze wolałem sięgać po "Wiedzę i życie". Ateistów w naszym regionie jest dużo, ale niechętnie się ujawniają. Ostatnio jednak coraz częściej widuję samochody z charakterystycznymi naklejkami symbolizującymi ateizm czy nauki Darwina - relacjonuje 53 - letni mieszkaniec Leszna. Szanuj wybór Wybory dokonywane przez rodziców nie zawsze okazują się zbieżne z późniejszymi poglądami ich dzieci. Część apostatów - podobnie jak pan Marek - wyraża żal, że decyzję o chrzcie podjęto "za ich plecami". Kiedy jako dorośli odchodzą ze wspólnoty religijnej, bywa, że przez bliskich traktowani są jak zdrajcy. Dla wielu z nich to wyjątkowo niekomfortowa sytuacja. Tymczasem warto pamiętać, że w pełni świadomi konsekwencji dokonują własnego, wolnego wyboru, który bliscy - a szczególnie rodzice - powinni uszanować. Karolina Bodzińska Apostazja - dołącz do dyskusji na forum