Tzw. schron prezydencki znajduje się pod jedną z willi w Krzyżownikach na obrzeżach Poznania. - Chcemy w tym roku odejść od tradycyjnych, okolicznościowych wystaw. 13 grudnia zamierzamy pokazać chętnym tę rzeczywistość PRL, która była do niedawna utajniona - powiedział zastępca dyrektora Wielkopolskiego Muzeum Walk Niepodległościowych w Poznaniu, Jacek Bartkowiak. - Na zwiedzających czeka autentyczne, niezmienione wnętrze obiektu, z zachowanym wyposażeniem i klimatem lat 60. W schronie są łącznice telefoniczne, które były skomunikowane m.in. z najważniejszymi zakładami pracy w ówczesnym Poznaniu. Stąd w pomieszczeniach są stanowiska dla telefonistek, które miały przekazywać meldunki dla decydentów znajdujących się w schronie - tłumaczył. Jak zastrzegł, na razie obiekt będzie udostępniany zwiedzającym jedynie okazjonalnie, ze względu na trwające wciąż prace remontowe. Po 13 grudnia muzeum zorganizuje jeszcze jedną imprezę. 21 grudnia zwiedzanie odbędzie się pod hasłem "Koniec świata w bunkrze". - Impreza ma nawiązywać do terminu rzekomego końca świata, jednak obiekt nie jest przystosowany do dłuższego w nim przebywania. Wewnątrz nie ma kuchni, nie ma stołówki. Wszystko wygląda tak, jakby pracujące w nim kiedyś osoby miały zabierać z domu własne kanapki a pracę kończyć po południu - powiedział Bartkowiak. Jak zapewnił we wnętrzach są zachowane łóżka polowe i koce, nieczynna jest za to remontowana właśnie toaleta. Obiekt będzie w pełni udostępniony zwiedzającym prawdopodobnie wiosną, po zakończeniu prac modernizacyjnych. Schron mieści się przy ul. Słupskiej, obok pętli autobusowej w Krzyżownikach. Jego pomieszczenia zajmują pod ziemią powierzchnię niemal całej działki, na której na powierzchni stoi willa z lat 60. XX wieku. Jak wyjaśnił Bartkowiak, obecnie nie ma tam żadnej tablicy informacyjnej, ale 13 grudnia lokalizację obiektu ma wskazywać milicyjna nyska na sygnale.