Przepisy zakładają, że tylko 30 proc. pojemności zbiornika można wykorzystać, by przeciwdziałać powodzi. Zdaniem inspektora to za mało, co pokazała wiosenna powódź. Gdy zbiornik jest pełny, a w górach pada silny deszcz, jego obsługa może spuścić tylko 30 proc. wody, żeby przygotować miejsce na falę powodziową. - To błąd - mówi Jerzy Witczak Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Poznaniu. Wszystkie zrzuty wody, które były przy wielkich przepływach, były na granicy pojemności zbiornika. Zbyt duże zwiększenie zrzutów groziło wysadzeniem wałów od zbiornika, aż do Konina - dodaje Witczak. To za tymi wałami znajduje się elektrownia, kopalnia oraz miejscowości Uniejów, Koło i Konin. Wniosek o zwiększenie możliwości stworzenia rezerwy powodziowej do 50 proc. trafił już do marszałka województwa łódzkiego. Zbiornik w Łódzkiem położony jest przy granicy z Wielkopolską. Problem polega jednak na tym, że Jeziorsko to jednocześnie rezerwat przyrody.