Recesja gospodarcza spowodowała wzrost liczby bezrobotnych w porównaniu z końcem 2008 r. o ok. 400 osób, ale na tle powiatów ostrzeszowskiego i kępińskiego nasza sytuacja jest lepsza. Tam w okresie letnim bezrobocie znacznie zwiększyło się, u nas fala zwolnień wyhamowała. Kryzys wyzwolił jednak w mieszkańcach dużą mobilność. - Ludzie przychodzący do naszego urzędu aktywnie poszukują pracy. Widać to po liczbach w zestawieniu statystycznym - one nie kłamią - mówi dyrektor urzędu pracy, Tadeusz Polowczyk. Od stycznia do października zarejestrowało się 5899 bezrobotnych, a wyrejestrowały się 6294 osoby. - Przez nasz urząd w tym roku przewinęło się zatem 11 tysięcy ludzi - informuje szef PUP. Znacznie trudniej znaleźć zatrudnienie kobietom. - Nie generuje się u nas miejsc pracy dla pań. Sytuacja kobiet na rynku pracy jest skomplikowana z tego powodu, że muszą sprawować opiekę nad dziećmi - mówi dyrektor Polowczyk. Diagnoza szefa PUP Tadeusza Polowczyka jest taka: Jeszcze dwa lata temu i w 2008 roku na rynku pracy dominował pracownik, ale już w 2009 r. - gdy kryzys gospodarczy dał się we znaki wszystkim - mamy do czynienia z dominacją pracodawców, którzy dyktują zatrudnionym warunki. Najlepszym tego przykładem jest sytuacja w największym przedsiębiorstwie powiatu - MAHLE. Zatrudnienie zmniejszyło się niewiele, ale zarobki pracowników tego molocha spadły. Zdaniem szefa urzędu pracy należy się cieszyć, że ten zakład funkcjonuje i utrzymuje dość wysokie zatrudnienie. W 2009 r. PUP na zwalczanie bezrobocia pozyskał z różnych programów 13 mln zł, co jest kwotą największą w Wielkopolsce. Z algorytmu krotoszyńskiemu pośredniakowi należy się tylko 2 mln 700 tys. zł. Resztę otrzymano dzięki dobrze napisanym wnioskom o dofinansowanie działalności PUP. Za te pieniądze zaktywizowano 1600 osób pozostających bez zatrudnienia. Wzrosły kwoty świadczeń. I tak: stażysta otrzymuje miesięcznie 700 zł (a w 2008 r. dostawał 400 zł), a dotacja na otwarcie firmy wynosi 18 tys. zł, podczas gdy rok temu wynosiła od 11 do 13 tys. zł. Dyrektor Polowczyk wyjaśnił, dlaczego obecnie krotoszyński pośredniak nie przydziela staży. - Ograniczamy hurtowe udzielanie staży, aby nie wpaść w pułapkę zadłużeniową jaka miała miejsce na początku tego roku, gdy pod koniec 2008 r. było ich bardzo wiele - powiedział. PUP-owi zabrakło 1 mln zł na pokrycie wydatków. Teraz umowy o staż są podpisywane jedynie w newralgicznych przypadkach, kiedy pracodawca osobiście umotywuje, dlaczego potrzebuje do pomocy stażysty. Chodzi m.in. o sytuację, gdy właściciel sklepu musi pilnie zastąpić chorą sprzedawczynię. Obecnie w powiecie pracuje 659 stażystów. Z tej formy korzysta wielu pracodawców. Radny miejski Zygmunt Kozupa, który prywatnie prowadzi biuro rachunkowe, zauważa, że część firm i sklepów wykorzystuje młode osoby, które chcą jakiejkolwiek pracy zarobkowej. - Dla mnie ogłoszenie o ogólnej treści "Przyjmę stażystę" to poszukiwanie taniej siły roboczej - zaznaczył radny. Sebastian Pośpiech