Profesor Mieczysław Komarnicki, który szefuje klinice i odpowiada za chorych na białaczkę szpikową mówi, że umowa na ten rok została podpisana na 10 osób, a potem NFZ dołączył listę kolejnych 20 nazwisk. Nie dodał jednak pieniędzy i szpital do programu dołączył tylko połowę listy: Fundusze wyczerpią się we wrześniu i nie będą mogli być dalej leczeni co chorzy. Stanisław Markiewicz z NFZ uspokaja, że jest kilka propozycji. Rozmowy byłyby dużo łatwiejsze, gdyby nie producent leku - do kwietnia miesięczna dawka kosztowała 9 tysięcy złotych, od maja 12 tysięcy, bo cena została wyrównana do unijnej. Jednak nie przepisami unijnymi, a decyzją firmy farmaceutycznej. Teraz trwają negocjacje na kilku frontach - wewnątrz NFZ, między funduszem i szpitalem i z producentem leku o rabacie.