Wioletta Szwak domagała się od lekarki oraz od szpitala w Szamotułach, gdzie wykonano zabieg, pół miliona złotych zadośćuczynienia i odszkodowania. Lekarka została oskarżona o to, że w 2009 r. podczas zabiegu cesarskiego cięcia dokonała ubezpłodnienia Wioletty Szwak, powodując u niej ciężki uszczerbek na zdrowiu. Według adwokat kobiety Małgorzaty Heller-Kaczmarskiej, Szwak została ubezpłodniona, mimo że nie wyraziła zgody na taki zabieg, a w czasie operacji cesarskiego cięcia nie było sytuacji zagrażającej życiu, która uzasadniałaby sterylizację. Sąd potwierdził winę i sprawstwo oskarżonej. Jak wynika ze zgromadzonego materiału dowodowego, na który składają się m.in. zeznania świadków, dokumentacja lekarska oraz opinia biegłych, oskarżona nie miała podstaw do dokonania zabiegu sterylizacji. "Chciała jej pomóc" - Pokrzywdzona wyraziła zgodę na zabieg cesarskiego cięcia, ale nie ma mowy o wyrażeniu zgody na sterylizację. Oskarżona miała tego świadomość. Podczas zabiegu nie było sytuacji zagrożenia zdrowia pacjentki i decyzja o dokonaniu ubezpłodnienia została przez nią podjęta samodzielnie - uzasadnił sędzia Andrzej Klimowicz. Jak powiedział sędzia, sąd zdecydował się na minimalną karę, ze względu na motywację, którą kierowała się oskarżona oraz wzorową opinię, jaką cieszyła się w środowisku. - Nikt nie zarzuca oskarżonej, że działała z zamiarem zaszkodzenia pokrzywdzonej. Chciała jej pomóc, aby uchronić przed ryzykiem związanym z przyszłą ciążą. Nie jest to motywacja, która skazuje na szczególne potępienie. Sterylizację można było jednak dokonać w kolejnym zabiegu za zgodą poszkodowanej - mówił Klimowicz. Proces wytoczony przez pełnomocnika kobiety ruszył w kwietniu 2012 roku. Prokuratura, która wcześniej badała sprawę sterylizacji, uznała, że pozbawienie płodności było uzasadnione i umorzyła śledztwo. Zaczęło się w 2009 roku W 2009 r. Wioletta Szwak urodziła córkę Różę. Kilka dni po porodzie decyzją Sądu Rejonowego w Szamotułach dziewczynka została odebrana matce i przekazana rodzinie zastępczej. Stało się to w następstwie opinii dyrektora szpitala w Szamotułach i wywiadu środowiskowej położnej, która napisała m.in., że mieszkanie matki dziecka jest zaniedbane i brudne, a kobieta jest osobą niezaradną i nie zajmuje się prowadzeniem domu. Do sądu rodzinnego trafił też wniosek o odebranie kobiecie i jej mężowi praw rodzicielskich do trójki starszych dzieci. Po nagłośnieniu sprawy przez media i po interwencji m.in. Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich oraz objęciu nadzorem śledztwa przez ministra sprawiedliwości we wrześniu 2009 r. sąd rejonowy zadecydował, że Róża może wrócić do domu. We wrześniu 2011 r. sąd uznał, że państwo Szwak mogą zajmować, pod nadzorem kuratora, także pozostałymi dziećmi. Przy badaniu szpitalnej dokumentacji ws. odebrania matce małej Róży okazało się, że w trakcie porodu kobieta została wysterylizowana. Źródło: TVN24/x-news