Ostatnie dwie godziny akcji odbywały się już w ciemności przy dużym mrozie. - Akcja jest trudna ze względu na warunki atmosferyczne. Ratownicy nie wytrzymują w tej temperaturze dłużej niż jakieś 15 minut - tłumaczył jeden z ratowników. Przy pomocy lodowych sań samolot został przeciągnięty na brzeg. Reporter RMF, który cały czas towarzyszył ratownikom, mówi, że lecący maszyną mogą mówić o wielkim szczęściu - wyłowiona maszyna jest bardzo pognieciona. - Samolot leciał ze Szczecina do Poznania. W wyniku awarii silnika, maszyna musiała awaryjnie lądować - poinformował oficer dyżurny Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Przyczyny wypadku bada specjalna komisja ds. wypadków lotniczych, która przyjechała z Warszawy. Po pewnym czasie, samolot zapadł się pod wodę. Pilot i lecący z nim instruktor zdołali wydostać się na brzeg i powiadomili z telefonu komórkowego służby ratownicze. Nic im się nie stało. Po badaniach lekarskich w szpitalu, obaj zostali zwolnieni do domu. Pilot jest bardzo doświadczony, przeleciał w powietrzu kilka tysięcy godzin. Cesną podróżował z instruktorem. Zobacz zdjęcia zatopionej cessny