Zezwolenie przyznano w latach 90. firmie Autostrada Wielkopolska. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad uspokaja i zapewnia, że to ona wybuduje brakujący odcinek. Minister Cezary Grabarczyk obiecał betonową trasę do samej granicy z Niemcami, zapomniał jednak dodać, że kiedy wydawano koncesję, trasa kończyła się w strefie nadgranicznej. A tam prywatnej firmie budować nie wolno. W szumnych zapowiedziach pominięto ten szczegół, dlatego teraz urzędnicy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad obiecują, że to oni wybudują brakujące 1,5 kilometra. Na razie ogłosili przetarg na przygotowanie dokumentacji środowiskowej. Ale okazuje się, że GDDKiA nie mają ani decyzji lokalizacyjnej - potrzebnej do wykupu gruntów, ani pozwolenia na budowę. Nie ma też projektu, nie mówiąc już o wyborze wykonawcy. Mimo to obiecuje, że robotnicy już w przyszłym roku pojawią się na rządowym odcinku drogi. Tak aby te dwa odcinki, ten ponad 100-kilometrowy i jeden bardzo krótki, mogły się spotkać przed Euro 2012 - zapewnia Marcin Hadaj z GDDKiA Ale autostrada A2 kończy się w polu nie tylko na papierze. Już teraz wybierających się w podróż tą trasą czeka niemiła niespodzianka. Pod Nowym Tomyślem z A2 zjeżdża się na starą "dwójkę" w okolicach miejscowości Bolewicko. Koniec autostrady to spore zaskoczenie dla kierowców pędzących 200 km/h. Koniec autostrady i zakorkowane rondo w Bolewicku to niebezpieczne połączenie - przyznają w rozmowie z dziennikarzem radia RMF FM pracownice przydrożnego baru. To rondo jest za wąskie. Ciągle tworzą się tam korki, bywa, że czekamy po pół godziny, by wyjechać z parkingu. W ostatnim czasie doszło tam do trzech śmiertelnych wypadków - dodają. Posłuchaj relacji: