Hodowcy kaczek z Zamościa zarzucono, że od 9 grudnia 2019 r. do 8 stycznia 2020 r. znęcał się ze szczególnym okrucieństwem nad ok. czterotysięcznym stadem kaczek rasy Pekin. Porażające szczegóły "Podejrzany trzymał zwierzęta bez odpowiedniej ilości pokarmu, czym doprowadził do śmierci dokładnie 3 900 sztuk kaczek. W gospodarstwie przy życiu pozostało jedynie 112 sztuk z całego stada" - poinformowała prok. Sylwia Wróbel. Mężczyzna przyznał się do zarzutu i złożył wyjaśnienia. Jak przekazała prok. Wróbel, podejrzany miał świadomość, że hodowane przez niego kaczki są niedożywione. "Kaczki powinny były otrzymywać dziennie 1 300 kg pożywienia, a dostawały ok. 400 kg paszy na okres dwóch dni" - powiedziała prokurator. Pomimo tego zachowania, mężczyzna 7 stycznia br. poinformował Powiatowego Lekarza Weterynarii w Ostrowie Wlkp. o śmierci kaczek z powodu zarażenia wirusem ptasiej grypy. Pobrane ze stada w Zamościu próbki przesłano do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, gdzie stwierdzono brak wirusa na fermie kaczek. Dlatego Powiatowy Lekarz Weterynarii w Ostrowie Wlkp. Dariusz Hyhs o sprawie zawiadomił policję. Grozi mu do pięciu lat więzienia Po przeprowadzeniu wstępnych czynności Prokuratura Rejonowa w Ostrowie Wlkp. przedstawiła 40-latkowi zarzut znęcania się nad kaczkami ze szczególnym okrucieństwem i wystąpiła do miejscowego sądu o zastosowanie tymczasowego aresztu. Wniosek został uwzględniony. "Okazało się, że podejrzany prowadził też chów kaczek od sierpnia do listopada 2019 r., który, jak twierdził, nie przyniósł mu oczekiwanych zysków, a 600 kaczek padło w wyniku porażenia prądem. Sposób postępowania hodowcy będzie weryfikowany" - przekazała Sylwia Wróbel. Podejrzany wyjaśnił, że prowadził gospodarstwo wspólnie z żoną od 2012 r. i nie zatrudniał innych osób do pomocy. Za zarzucane mężczyźnie czyny grozi do pięciu lat więzienia.