Już dziś nie można pić wyskokowych napojów na ulicach, w parkach i na placach. Tak wynika z ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Katalog miejsc objętych zakazem chcą powiększyć poznańscy radni. Od piwnicy po strych Norbert Napieraj z PiS stworzył już stosowny projekt uchwały. Chce rozszerzyć zakaz na tereny rekreacyjne dla dzieci i młodzieży, klatki schodowe, hale garażowe, piwnice, strychy, bramy, dziedzińce, parkingi, kąpieliska, plaże, bary mleczne oraz cmentarze. - Mój projekt zaopiniowały już pozytywnie komisje bezpieczeństwa i zdrowia. Radni zajmą się nim podczas listopadowej sesji. Jest powszechna akceptacja dla tego pomysłu, więc sądzę, że zostanie przegłosowany - opowiada radny Norbert Napieraj. Projekt podoba się mundurowym. - Policjanci często są wzywani przez mieszkańców, którym przeszkadzają pijący w bramach, czy na klatkach. Dziś interweniujemy i rozwiązujemy takie problemy bez konsekwencji karnych. Po wejściu w życie uchwały moglibyśmy pijących tam karać mandatami. To ułatwiłoby nam pracę i ukróciło ten proceder. Mandat jest bardziej uciążliwy, niż pouczenie - tłumaczy Zbigniew Paszkiewicz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji. - Już w tym roku ukaraliśmy mandatami przeszło 4200 osób, które piły alkohol w niedozwolonych miejscach, a kolejne 75 wniosków o ukaranie skierowaliśmy do sądu. Mandat za takie wykroczenie wynosi 100 zł - dodaje Paszkiewicz. Zabawa literą prawa Pomysł Norberta Napieraja nie podoba się Piotrowi "Leninowi" Lisiewiczowi, liderowi Akcji Alternatywnej "Naszość", autorowi licznych happeningów. Lisiewicz ma spore doświadczenie w piciu alkoholu w niedozwolonych miejscach. - Pomysł radnego Napieraja jest alkofobiczny. Jednak, jak twierdzą dobrze poinformowani, sam radny prywatnie nie jest alkofobem - mówi Piotr Lisiewicz. - Cała ustawa o wychowaniu w trzeźwości jest bublem prawnym. W katalogu miejsc, gdzie nie można spożywać alkoholu, nie ma np. wzgórz. Dlatego, jak nasz kolega dostał mandat za picie na Wzgórzu Przemysła, odwołaliśmy się do sądu. Zrobiliśmy happening, na sprawę przyszliśmy przebrani za butelki denaturatu. Denaturat można legalnie pić na ulicach, bo wymyka się ustawie. Choć jest alkoholem, to formalnie nie jest przeznaczony do spożycia. Podobną sprawę mieliśmy w sądzie w Zakopanem. W Poznaniu przegraliśmy, w górach nie spotkała nas kara. Widać, że interpretacja sądów wielkomiejskich różni się od interpretacji sądów góralskich. Wiadomo, że tam więcej się pije - tłumaczy Lisiewicz. I znajduje kolejne prawne absurdy. - Radny Napieraj chce zakazać spożywania alkoholu na cmentarzach. A co z Romami, którzy na Wszystkich Świętych piją nad grobami, bo w ten sposób okazują szacunek zmarłym? Poza tym, taki przepis dyskryminuje biednych poznaniaków, których nie stać na picie w drogich lokalach. Oni zamiast clubbingu uprawiają braming. Sam zresztą jestem fanem turystki alkoholowej! - dodaje Lisiewicz. Michał Wybieralski michal.wybieralski@echomiasta.pl