Oficer prasowy konińskiej policji mł. asp. Sebastian Wiśniewski przekazał, że ostatecznie po godz. 15 ekolodzy opuścili teren kopalni Drzewce. Przed godz. 11 aktywiści w ramach akcji Obóz dla Klimatu próbowali zakłócić pracę odkrywki. "Kilkadziesiąt osób próbowało wtargnąć na teren kopalni odkrywkowej węgla brunatnego w Drzewcach. Do środka odkrywki udało się wejść pięciu osobom. 36 osób popełniło wykroczenia takie jak niewykonywanie poleceń policji i zakłócanie porządku publicznego" - powiedział. Wskazał, że na demonstrujących nałożono 100 zł mandaty karne. "Część osób je przyjęła, część odmówiła, w związku z czym zostały sporządzone wnioski do sądu o ukaranie" - wyjaśnił. Wiśniewski powiedział, że sobotni protest przebiegał spokojnie. "Poza wykroczeniami wszystko odbyło się bez żadnych incydentów" - powiedział. "Policja użyła nieproporcjonalnie dużych środków" "Kilka osób weszło na teren kopalni i zatrzymało jej pracę" - relacjonowała ok. godz. 11 w mediach społecznościowych uczestniczka protestu. Zaznaczyła, że demonstracja ma pokojowy charakter, po czym oświadczyła, że aktywiści osiągnęli swój cel i kierują się do wyjścia z terenu zakładu. Nad ekologami latał policyjny śmigłowiec. Aktywiści Obozu dla Klimatu w ub. roku przeprowadzili podobny protest. "Podobnie jak w poprzednim roku, policja użyła nieproporcjonalnie dużych środków, angażując m.in. helikopter i oddziały konne. Jeden z palców, jak nazywane są podgrupy biorące udział w akcji, został brutalnie zatrzymany przed wejściem na teren kopalni, policja użyła siły, a aktywiści na czas legitymowania zostali skuci" - relacjonowali sobotnie wydarzenie organizatorzy protestu. Dodali, że oprócz próby zablokowania pracy kopalni o godz. 10 zorganizowali w Kleczewie demonstrację przed siedzibą PAK Kopalni Węgla Brunatnego Konin SA. Protestujący domagali się niezwłocznej rezygnacji z węgla jako źródła energii w Polsce. "Choć od lat znane i powszechnie dostępne są technologie odnawialnych źródeł energii, rodzima energetyka nadal opiera się na wydobyciu węgla. Przemysł węglowy pochłania rekordowe w skali światowej ilości wody - aż 70 proc. zużycia wody w naszym kraju przypada na sektor energetyczny" - podali ekolodzy. "To był drobny incydent, który trwał kilka minut" Powołując się na raport Ministerstwa Środowiska, ostrzegali, że taka sytuacja grozi przerwami w dostawach energii elektrycznej w czasie upałów i pogłębia panującą w kraju suszę. "Szczególnie wyraźnie widać to w miejscu protestu, na Pojezierzu Gnieźnieńskim, gdzie wypompowywanie wody z odkrywek należących do spółki ZE PAK doprowadziło m.in. do wyschnięcia pobliskiego Jeziora Kownackiego, a wcześniej do zaniku wody w Noteci na odcinku 30 km" - argumentowali aktywiści. Rzecznik prasowy spółki Zespół Elektrowni Pątnów - Adamów - Konin SA (ZE PAK) Maciej Łęczycki potwierdził, że sobotni protest na kilka minut wstrzymał pracę kopalni w Drzewcach. "Grupa ekologów, około 60 osób, próbowała ok. godz. 11 wejść na teren odkrywki. Pięć osób przedostało się na teren kopalni, a zgodnie z zasadami w momencie pojawienia się osób niepowołanych praca musi zostać wstrzymana" - powiedział. Dodał, że przerwa w pracy była na tyle krótka, że właściciel kopalni nie zamierza występować z roszczeniami wobec demonstrujących. "To był drobny incydent, który trwał kilka minut" - podkreślił.