Policję do Zglińca wezwała obsługa karetki pogotowia, która miała przewieźć 27-latka do szpitala neuropsychiatrycznego w Kościanie. Jak się później okazało, mężczyzna miał objawy schizofrenii paranoidalnej. - Wysłaliśmy na miejsce patrol - mówi podkomisarz Mateusz Marszewski z KPP w Kościanie. - Mężczyzna nie wpuścił policjantów na podwórze. Groził im widłami, zabarykadował furtkę i spuścił psy. Mimo tego policjanci zdołali wejść na podwórze. Wtedy 27-latek zabarykadował się w mieszkaniu. Policjanci próbowali negocjować, ale on nie podejmował żadnych rozmów. Krzyczał tylko, że każdego kto będzie próbował wejść, zabije widłami. W tej sytuacji wezwano na pomoc antyterrorystów z Poznania, wyszkolonych w pokonywaniu takich barykad i zatrzymywaniu niebezpiecznych osób. Świadkowie mówią, że policjantom w kominiarkach wejście do zabarykadowanego domu i obezwładnienie mężczyzny zajęło 10 sekund. Użyli przy tym środków pirotechnicznych, bo słychać było huk. Do domu weszli naraz przez drzwi i okna. Po obezwładnieniu 27-latek został przekazany obsłudze karetki i odwieziony do szpitala. aj