Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk był gościem głównych uroczystości 100-lecia Uniwersytetu Poznańskiego. Podczas wtorkowego wystąpienia mówił m.in., że "uniwersytety to przestrzeń publiczna, bez której żadna demokracja nie jest w stanie przetrwać". Tusk podkreślił, że w latach spokoju uniwersytety kojarzone są jako "uczelnie, w których po prostu uczą się studenci, wykładają profesorowie, doktorzy". Zaznaczył jednak, że "bywają takie momenty, kiedy nagle uświadamiamy sobie, że uniwersytety to rdzeń Europy, że uniwersytety to gwarancja wolności". Zarząd poznańskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przyjął jako swoje stanowisko wystosowany jeszcze we wtorek do rektora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prof. Andrzeja Lesickiego list emerytowanego chemika z UAM i członka AKO prof. Wiesława Antkowiaka. Za zgodą autora list umieszczono także na stronie AKO. "Apolityczność stanowiła wartość, na której budowane były od wieków uniwersytety i nasza uczelnia, powstając 100 lat temu, też na gruncie tej wartości wyrosła" - zaznaczył w tym liście prof. Antkowiak. Jak ocenił, "dzisiaj, po 30 latach Niepodległej Polski, w dniu obchodzenia setnej rocznicy utworzenia naszej uczelni, na oficjalnej uroczystości w auli uniwersyteckiej przemówienie wygłasza (zaproszony) Donald Tusk, osoba, która z działalnością akademicką nie ma nic wspólnego, natomiast jednoznacznie deklaruje się (szczególnie w okresie przedwyborczym) jako przeciwnik wybranego demokratycznie (większością głosów narodu) obozu rządzącego". "Niezależnie od kontrowersyjnej opinii o zaproszonym prelegencie (zrodzonej przede wszystkim jego rządzeniem w Polsce przez 8 lat), każde wystąpienie o charakterze tak wyraźnie politycznym jest na uniwersytecie, w moim głębokim przekonaniu, nie do zaakceptowania, gdyż prowadzi do utraty niezależności myślenia i poczynań, tak nieodzownych w badaniach naukowych i pracy dydaktycznej, w szczególności na poziomie akademickim" - napisał prof. Antkowiak poparty przez cały zarząd AKO. Jak dodał, "przykro mi, że ostatnio niektóre uczelnie wyższe stały się trybuną agitacji opozycyjnych, wojujących sił politycznych i na tę listę wpisuje się również nasz Uniwersytet". Zaznaczył taż, że "wydarzenie z 7 maja br., ze względu na tak wyjątkową rocznicę, jest szczególnie bolesne dla środowiska akademickiego, uważającego uniwersytet za bastion poszukujących i krzewiących wiedzę, instytucję skupiającą badaczy problemów naukowych, w tym także analizujących różne poglądy związane z rządzeniem państwem, lecz bez prawa do propagowania w imieniu uniwersytetu którejkolwiek z nich". (PAP)