W podobnej sytuacji znaleźli się inni niesumienni czytelnicy, którzy zapomnieli o zwrocie pożyczonych książek. Niedawno Miejska Biblioteka Publiczna w Kaliszu podpisała umowę z jedną z firm windykacyjnych na Śląsku, która rozpoczęła wysyłanie wezwań do zapłaty. Dotyczy to czytelników, którzy zwlekają z oddaniem książek wypożyczonych w latach 1990-2006. - Na 13 tysięcy zarejestrowanych czytelników mamy 2330 dłużników, którzy przetrzymują 4,2 tys. woluminów. Nie pomogły abolicja ogłoszona przez nas w 2005 r., ani wezwania i prośby. Byliśmy zmuszeni nawiązać współpracę z firmą windykacyjną - powiedział w czwartek dyrektor Biblioteki, Adam Borowiak. Podał, że w ciągu roku Biblioteka kupuje książki za około 60 tys. zł. "Tymczasem wartość przetrzymywanych książek wynosi 126 tys. zł.- ubolewa Borowiak. Tylko w Kaliszu czytelnicy muszą zapłacić za zwłokę w oddaniu woluminów prawie 1,2 mln zł. Od 3 lat, kara za nieoddanie jednej książki przez rok wynosi 73 zł. Śląska firma obsługuje w Polsce 24 biblioteki. Według jej dyrektora Bogdana Pająka, najwyższą karę musi zapłacić czytelnik z woj. łódzkiego, któremu naliczono 13,8 tys. zł. - Biblioteki nie mają prawników czy windykatorów. My ich zastępujemy w działaniach wobec nierzetelnych czytelników. Mamy cały wachlarz środków prawnych pozwalających na wyegzekwowanie długu - powiedział Pająk.