Piotr Majchrzak, uczeń Technikum Ogrodniczego, 11 maja 1982 r. przy kościele Najświętszego Zbawiciela w Poznaniu został - według relacji rodziny - wylegitymowany, zaatakowany i pobity przez oddział ZOMO. Zmarł 18 maja w szpitalu, nie odzyskując przytomności. Uczestnicy piątkowego spotkania złożyli kwiaty przed kamieniem i zapalili znicze. - Ciągle walczę o to, aby oficjalnie dowiedzieć się, kto mojego syna zamordował. My, rodzina, wiemy, że to zrobiło ZOMO - powiedziała matka, Teresa Majchrzak. Do pobicia Piotra Majchrzaka doszło w centrum miasta ok. godz. 21. Według rodziny, chłopak stał się celem ataku prawdopodobnie dlatego, że w klapie kurtki miał opornik - wówczas symbol sprzeciwu wobec rządów komunistów. Dziewiętnastolatek mimo szybkiej operacji zmarł w nocy z 17 na 18 maja 1982 roku. Milicja zastraszała rodzinę i przyjaciół Majchrzaka, sugerowano, że chłopaka zabił pijany mężczyzna. Prokuratura umorzyła śledztwo z powodu braku dowodów, a później z powodu niewykrycia sprawców. W 2011 podczas procesu o zadośćuczynienie za śmierć Piotra w stanie wojennym sąd uznał, że Piotr Majchrzak prowadził działalność opozycyjną, jednak nie znalazł dowodu na to, że został on zabity przez funkcjonariuszy ZOMO. Według sądu, istnieje kilka wersji przyczyn śmierci Majchrzaka - mogli go zabić funkcjonariusze ZOMO, którzy byli w miejscu, gdzie zginął, ale także mógł zginąć od uderzenia parasolem przez osoby awanturujące się pod pobliskim lokalem. Kwiaty przed pomnikiem złożyli też przedstawiciele poznańskich struktur Prawa i Sprawiedliwości. - My domagając się osądzenia tego czynu zapewniamy, że uczcimy w przestrzeni publicznej pamięć poznańskich ofiar stanu wojennego - powiedział poznański radny PiS Szymon Szynkowski vel Sęk.