Poznański ośrodek zbiera też dane z województw lubuskiego i zachodniopomorskiego, w których w tym okresie hospitalizowano odpowiednio 18 i osiem osób. - Widać, że liczba zatrutych tymi substancjami maleje. W samym tylko Poznaniu we wrześniu do naszego szpitala trafiło 28 osób - powiedziała podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Wojewódzkiego Państwowego Inspektora Sanitarnego w Poznaniu Łukasik-Głębocka. Według danych wieloletnich w samym mieście Poznaniu do szpitala toksykologicznego po zażyciu dopalaczy trafiło w 2008 roku pięć osób, w 2009 - sześć, a w 2010 do 14 października hospitalizowano 68 osób. W Poznaniu działa jedno z trzech laboratoriów, które bada próbki dopalaczy zarekwirowanych podczas akcji Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Dwa pozostałe to Instytut Leków w Warszawie i Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. - Trafiło do nas ponad 400 próbek z czterech województw: wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego, lubuskiego i zachodniopomorskiego. Badanie jednej próbki trwa kilka dni, myślimy, że w ciągu roku przebadamy skład zarekwirowanych środków - powiedział doc. Przemysław Mikołajczyk z Zakładu Farmakologii i Biotechnologii Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich w Poznaniu, którego laboratoria badają dopalacze. Każdy preparat, w którym zostaną znalezione substancje zakazane, będzie badany dwa razy, tak aby potwierdzić pewność pierwszego badania. Koszt jednego badania szacowany jest na około 1-1,5 tys. złotych. Za badania będzie płacił Główny Inspektor Sanitarny z rezerwy budżetowej.