- Podczas przesłuchania w prokuraturze podejrzany przyznał się do zarzucanego czynu. Tłumaczył się, że zrobił to w obronie własnej, zaatakowany niespodziewanie przez kolegę - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koninie, Jacek Górski. Dodał, że według Roberta R. - w środę po południu, podczas spaceru nad rzeką Pową w starej części Konina, jego kolega - nagle i z nieznanych powodów - rzucił się na niego z nożem i szpikulcem o podwójnym ostrzu. Wtedy zaatakowany, broniąc się, miał mu wyrwać z rąk oba narzędzia i zadawać nimi ciosy. Krótko po zdarzeniu Robert R. zgłosił policji, że razem z kolegą zostali napadnięci nad rzeką przez kilku nieznanych mężczyzn, uzbrojonych w jakieś ostre narzędzia. Mówił, że jemu udało się uciec, ale kolega tam został. Po przeszukaniu wskazanej przez chłopaka okolicy, funkcjonariusze wyłowili z wody ciało 16-latka z licznymi ranami kłutymi. Jak wykazała sekcja zwłok - zadano mu 74 ciosy nożem i szpikulcem, jednak bezpośrednią przyczyną śmierci było utopienie się. Szesnastolatek jeszcze żył, kiedy go wrzucano do rzeki. Rzecznik konińskiej prokuratury dodał, że na miejscu zdarzenia policjanci odnaleźli oba narzędzia zbrodni. Roberta R. jeszcze w środę wieczorem zatrzymano do wyjaśnienia. Za zabójstwo grozi kara pozbawienia wolności od 8 lat do dożywocia, ale w przypadku, gdy sprawca nie ukończył 18 lat - maksymalna kara to 25 lat.