Według ustaleń sądu Bartosz P. chciał obrabować szkołę nauki jazdy, w której wcześniej uczył się prowadzić samochód. Kiedy podczas próby kradzieży zauważyła go pracownica tej szkoły Bartosz P. rzucił się na nią i zaczął dusić. Ofierze ukradł telefon komórkowy, a jej ciało włożył wanny. Policja zatrzymała go po analizie zapisów monitoringu ulicznego. Oskarżony w czasie śledztwa przyznał się do winy; podczas procesu twierdził, że jest niewinny. Sąd uznał wyrok 15 lat więzienia za adekwatny do popełnionego czynu. Za zabójstwo grozi w Polsce kara od 8 do 15 lat więzienia, w nadzwyczajnych przypadkach kara 25 lat więzienia lub dożywocie. - Oskarżony działał pod wpływem impulsu, nie planował zabójstwa i nie była to zbrodnia z premedytacją. Podczas śledztwa wyrażał skruchę i płakał. Okolicznościami łagodzącymi w tej sprawie są też jego dotychczasowa niekaralność i dobra opinia. Nie jest szczególnie zdemoralizowany, a biegli stwierdzili, że jest upośledzony umysłowo w stopniu lekkim - powiedziała uzasadniając wyrok sędzia Karolina Siwierska. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona zapowiada apelację. Prokuratura decyzję o odwołaniu się od wyroku podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku. - Mój klient nie przyznaje się do winy. Sąd podczas procesu m.in. nie dopuścił mojego wniosku o zbadanie poczytności mojego klienta, który od wielu lat cierpi na padaczkę - powiedział obrońca Bartosza P. adwokat Łukasz Winowski.