Sprawca zakopał ciało ofiary w parku i starannie zamaskował miejsce ukrycia zwłok. Znalazł je policyjny pies. Zagadkę zaginięcia 58-letniego Jana M. rozwiązali policjanci z podpoznańskiej Opalenicy. Mężczyzna zagnął na początku grudnia 2006 i nie dawał znaków życia przez dwa tygodnie. Policjanci uzyskali informację o dziwnym zachowaniu zięcia zaginionego. Sławomir F. był on widziany w lesie, gdzie kopał dół. 14 grudnia, po spenetrowaniu parku przy użyciu psa tropiącego, policjanci natrafili na miejsce świeżego wykopu, zasypanego i zamaskowanego szczątkami roślin oraz liści. Po usunięciu ziemi, pod warstwą śmieci, znaleziono zawinięte w koc zwłoki mężczyzny. Okazał się nim Jan M. W związku ze sprawą zatrzymano 50-letniego Sławomira F., zięcia zaginionego, który przyznał się do zabicia teścia oraz 34-letniego Adama R., który pomagał ukryć zwłoki. Sławomir F. wyjaśnił, że w trakcie kłótni uderzył teścia obuchem siekiery w głowę. Po pięciu dniach pożyczył od sąsiada wózek i wywiózł ciało zmarłego do lasu. Siekierę ukrył w szambie za domem. Po opróżnieniu szamba odnaleziono narzędzie zbrodni. Proces w tej sprawie rozpoczął się 28 listopada. Dzisiaj Sławomir F. usłyszał wyrok. Chociaż za zabójstwo groziło mu dożywocie, to sąd skazał go "tylko" na 12 lat więzienia. Sąd uznał, ze motywem zbrodni była nienawiść do teścia. W poczet orzeczonej kary zaliczył mu aresztowanie od 14 grudnia 2006 r. Drugi oskarżony - Adam R., za pomoc w ukryciu zwłok usłyszał wyrok czterech lat więzienia. Odsiedzi mniej bo trafił do aresztu dzień później niż jego kompan - 15 grudnia. Wyrok nie jest prawomocny. Obaj skazani są osadzeni w areszcie. red Informacja pochodzi z portalu Tutej.pl