Znakomity obrońca nie bez przesady nazywany jest już za życia legendą Lechii Gdańsk. W barwach biało-zielonych rozegrał 207 meczów w ekstraklasie i zdobył 2 bramki. 35 razy przywdziewał koszulkę z białym orłem na piersi. Najmilej wspomina oczywiście wygraną 2:1 z ZSRR w Chorzowie. Niezapomniane chwile - Gra na stadionie, na którym zasiadł nadkomplet publiczności, to wielka przyjemność - wspomina mecz z ZSRR Roman Korynt (wiele źródeł podaje, że w 1957 roku na stadionie było nawet 100 tys. widzów - przyp. red.). - Chciałoby się jeszcze raz przeżyć taką chwilę. Jubilatowi nastroju nie poprawiają obecni reprezentanci Polski. Sobotniego meczu w Pradze nie oglądał w telewizji do końca. Dziennikarzom wyjaśniał, że zawsze wierzy w biało-czerwonych, ale czasem nerwy biorą górę i musi się oszczędzać. Pan Roman może pochwalić się wyjątkowym zdrowiem. Tryska humorem i wciąż imponuje nienaganną sylwetką. Jaki jest przepis na taką formę w wieku 80 lat? - Jestem w ciągłym ruchu - śmieje się zacny jubilat. - Mam samochód, ale ostatnio coraz częściej zostawiam go w garażu. Dużo czasu spędzam na działce, a chodzę na nią pieszo. W obie strony mam godzinkę drogi. Oprócz piłki nożnej jedną z największych pasji Romana Korynta jest wędkarstwo. Może o nim opowiadać godzinami i z dumą mówi o wielkich sztukach, które łapał na Zatoce Puckiej. Wszystkie takie wyprawy dokumentuje, ale na razie nie wie, czy z tych notatek powstanie książka. O zamiłowaniu pana Romana wiedzą wszyscy. Nic więc dziwnego, że od zarządu Lechii otrzymał on w poniedziałek m.in. wędkę. Z klubowymi działaczami i dziennikarzami spotkał się w hotelu Szydłowski. Na uroczystym obiedzie drużynę reprezentował jej kapitan - Karol Piątek. Jubilat korzystając z okazji udzielał mu wielu cennych rad. Wskazówki dla kapitana - Preferowałem agresywny styl gry - zwracał się do pomocnika Lechii Roman Korynt. - To był mój sposób na napastników z przeciwnej drużyny. Nierzadko kończyło się to rozbitymi łukami brwiowymi lub kontuzją nosa. Potrafiłem też umiejętnie kierować linią obrony. Byłem taki cwany, że dużo krzyczałem, reszta walczyła, a ja zbierałem laury - dodawał z uśmiechem jubilat. Senior poprosił również Karola Piątka o przekazanie drużynie Lechii wiadomości, że jest z niej dumny i wierzy, że gdańszczanie wywalczą w tym sezonie miejsce w pierwszej trójce ekstraklasy. Rafał Rusiecki