Zbigniew Staniszewski 10. w 4 Rajdzie Magurskim
Zbigniew Staniszewski i Bartek Boba mimo znakomitego otwarcia, nie świętowali pierwszej wspólnej wygranej w Mistrzostwach Polski. O wszystkim zadecydował błąd kierowcy na czwartym odcinku specjalnym pierwszego etapu.
Wizyta w zaspie kosztowała załogę Mitsubishi Lancera evo IX prawie cztery minuty i nadzieję na dobry wynik prysły jak bańka mydlana.
Ostatecznie olsztyńsko-krakowska załoga ukończyła 4 Rajd Magurski na 10 miejscu.
Zbigniew Staniszewski:
Znakomity rajd, ciekawe trasy, bardzo dobrze oceniana praca organizatora. Niestety nam nie udało się dopasować do wysokiego poziomu gospodarzy rajdu. Rozpoczęliśmy znakomicie, bo pierwszą pętlę pojechaliśmy perfekcyjnie. Z dużą przewagą wygrywaliśmy odcinki, posiadaliśmy znaczącą przewagę w generalce. Niestety na czwartym odcinku popełniłem duży błąd, który kosztował nas miejsce na podium i był zaczątkiem kolejnych przygód. Na piątym odcinku również opuściliśmy trasę i to z jeszcze gorszym skutkiem, bo nie ukończyliśmy próby. Feralne dwa odcinki przekreśliły szanse na dobry wynik, a nawet zwycięstwo w rajdzie.
Drugiego dnia nie pozostało nam nic innego jak wystartować w systemie SupeRally i potraktować jazdę jako super trening. Szkoda tylko że pogoda dopisała jedynie podczas pierwszego etapu. Ścigaliśmy się po śnieżnobiałych drogach prawdziwej zimy. Drugiego dnia zapanowała odwilż i rywalizacja nie przynosiła frajdy. Równa jazda zaowocowała awansem z 17 na 10 pozycję na koniec rajdu. Na dogłębną analizę błędów przyjdzie jeszcze czas. Muszę na to spojrzeć z chłodną głową. Najważniejsze że z dala od Olsztyna, w górach Beskidu Niskiego ścigaliśmy się po nowych OES-ach i wygrywaliśmy z dużą przewagą z krajową czołówką. Jestem przekonany że jako zespół zmierzamy w dobrym kierunku i zbliża się czas naszych bardzo dobrych występów.
Bartek Boba:
Gdyby nie rzesze kibiców, którzy nas gorąco dopingowali i których bardzo ucieszył wynik po pierwszej pętli rajdu, nie byłbym zbyt szczęśliwy. Ot, kolejne zawody ukończone z mieszanymi uczuciami. Cieszę się jednak że byliśmy w stanie przy dużym spokoju wewnątrz samochodu prowadzić w generalce rajdu i przynosić wiele frajdy naszym fanom. Gdy zakopaliśmy się w feralnej zaspie dziesiątki osób ruszyło z pomocą, aby nasz Misiek jak najszybciej znalazł się na drodze.
Mimo ofiarnej pomocy straty okazały się zbyt duże i momentalnie prysły szanse na doskonały wynik. Postawa kibiców i pozytywne recenzje naszej jazdy budują w nas jednak przekonanie że jeszcze namieszamy w Mistrzostwach Polski i w końcu staniemy na najwyższym stopniu podium. Cieszę się, że Zbyszek po raz kolejny potwierdził że jest szybki nie tylko na szutrach wokół własnego domu. Na przepięknie ośnieżonych trasach wygrywaliśmy z całą krajową czołówką. Tego się nie robi przypadkiem.
Rajd wygrał jadący Subaru Imprezą Leszek Kuzaj. Zawodnik ten nie wygrał ani jednego odcinka specjalnego!