Gdyby nie szybka akcja policji, konieczna byłaby ewakuacja zakładu. Z informacją o bombie zadzwonił pijany 22-latek. Kopalnia będzie domagać się od niego pokrycia poniesionych strat. - Na szczęście nie stanęliśmy przed koniecznością ewakuacji ludzi z dołu i wstrzymania wydobycia, bo szybko mieliśmy informację od policji, że sprawca został namierzony. Musieliśmy jednak wstrzymać na pewien czas sprzedaż węgla, a to straty liczone w tysiącach złotych - powiedział dyrektor kopalni, Lech Mielniczuk. Pierwszy telefon z informacją, że w kopalni Piast jest bomba, odebrał we wtorek ok. godz. 22 oficer dyżurny straży pożarnej w Tychach. Potem rzekomy terrorysta dzwonił jeszcze na numer alarmowy 112, co ułatwiło policjantom szybkie ustalenie numeru telefonu komórkowego, z którego dzwonił. W kopalni uruchomiono wszystkie przewidziane w takich przypadkach procedury - wstrzymano sprzedaż (kopalnia Piast sprzedaje węgiel przez całą dobę), zablokowano możliwość wejścia do kopalni, zabezpieczono strategiczne obiekty i urządzenia. Do zakładu przyjechał dyrektor i przedstawiciel urzędu górniczego. Rozważano ewakuację wszystkich pracowników. Na miejscu byli pirotechnicy, straż pożarna i inne służby ratunkowe. Już przed północą policjanci zatrzymali 22-letniego mieszkańca Bierunia Daniela B., który przyznał się do spowodowania alarmu "z głupoty". Badanie stanu jego trzeźwości wykazało 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Trafił do izby wytrzeźwień, w środę zostanie przesłuchany. Przy najłagodniejszej kwalifikacji 22- latek odpowie za wykroczenie, ale musi też liczyć się z zarzutem spowodowania zdarzenia, zagrażającego życiu, zdrowiu i mieniu. Oprócz odpowiedzialności karnej sprawca poniesie koszty akcji służb ratunkowych. Jesienią tego roku komendant wojewódzki śląskiej policji oficjalnie potwierdził wcześniejszą praktykę, w ramach której każdorazowo, w procesach cywilnych, policja domaga się od sprawców fałszywych alarmów zwrotu kosztów. Są one skrupulatnie liczone i spisywane na specjalnych drukach. - Skala podobnych zdarzeń przybrała rozmiary, które w żadnym przypadku nie pozwalają na ich bagatelizowanie - powiedział nadkom. Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji. Przypomniał, że od początku października śląska policja zanotowała ponad 20 fałszywych alarmów, angażujących wszystkie służby ratunkowe. Również kopalnia "Piast" - jak powiedział jej dyrektor - po podliczeniu swoich strat zamierza domagać się rekompensaty w sądzie. "Piast" to największa polska kopalnia. Wydobywa rocznie ok. 5,6 mln ton węgla i zatrudnia 6,9 tys. osób. Ze względu na jakość produkowanego tam węgla w sezonie grzewczym przed kopalnią stoi wielogodzinna kolejka ciężarówek, czekających na załadunek. Z powodu fałszywego alarmu czas ich oczekiwania jeszcze się wydłużył.