W piątek rzeszowian czeka wyjazdowy pojedynek z J.W. Construction Osram AZS Politechniką Warszawa. Faworytem tego pojedynku jest ekipa Asseco Resovii, ale ostatnie mecze pokazują, że same nazwiska nie grają. Ekipa trenera Ljubo Travicy w kiepskich nastrojach zjechała do stolicy prosto z Białorusi, gdzie doznała upokarzającej porażki z teoretycznie znacznie słabszym rywalem. - Często takie wojaże bywają męczące i mogą mieć negatywny wpływ na dyspozycję zespołu. Nie jest łatwo zregenerować wówczas siły. Kto wie, może więc uda nam się to wykorzystać i ugramy kolejny punkcik do ligowej tabeli - mówi kapitan gospodarzy Radosław Rybak, który dodaje, że tajemnicą jednak nie jest, iż to Resovia jest faworytem. Zawodnicy nie raz już deklarowali, że mierzą w tym sezonie w najwyższe cele. Nie mogą więc pozwolić sobie na potknięcia z teoretycznie łatwiejszymi rywalami. Na pewno nie będziemy grali pod tak dużą presją jak rzeszowianie. To oni muszą wygrać, a my możemy jedynie sprawić niespodziankę. Gra na luzie, bez obciążeń psychicznych może być naszym atutem. Jedno jest pewne - nie oddamy meczu w szatni - uważa atakujący Politechniki, która w ostatniej kolejce przegrała w Jastrzębiu 2-3. Rzeszowianie w nie najlepszych nastrojach wczoraj po południu dotarli do Warszawy, a wieczorem trenowali w Arenie Ursynów. Dziś przed południem mają też zaplanowane kolejne zajęcia. W zespole brakuje kontuzjowanych Piotra Łuki i Ihosvany Hernandeza. - Trzeba zapomnieć o meczu na Białorusi i skupić się na pojedynku z Politechniką. Tamto niepowodzenie najlepiej odreagować w piątkowym meczu krótko stwierdził II trener Andrzej Kowal. rm