Zastępca burmistrza Głuchołaz Roman Sambor w rozmowie z PAP w czwartek wyliczył, że w wyniku wieczornych środowych nawałnic zalane zostały domy, garaże, posesje i piwnice. Zniszczonych może być nawet 100 mieszkań i domów, dodatkowo garaże i inna infrastruktura. Najtrudniejsza sytuacja była ok. godz. 21-22 w nocy ze środy na czwartek. Woda wdarła się wtedy do centrum miasta. W pobliżu potoku Starynka, który wystąpił z brzegów, najwyższa fala miała nawet 1,5 do 2 metrów wysokości, a bliżej centrum miasta - kilkanaście do kilkudziesięciu centymetrów. Fala podmyła też mosty i drogi, zrobiła w nich wyrwy. Nieprzejezdne były drogi powiatowe, wojewódzkie, przez moment także droga krajowa nr 40 na odcinku Głuchołazy - granica państwa. Jedna z podmytych dróg w mieście zapadła się, a wraz z nią jadący do akcji wóz strażacki. Nikomu nic się nie stało. Sambor powiedział, że do północy woda opadła, ale prace straży i służb trwały całą noc. W czwartek po godz. 7 szacowanie strat w gminie zaczęła specjalna, powołana do tego komisja. - Po nawałnicach z ostatnich dni dwa razy zalało nam miasto i okoliczne miejscowości. Starty mogą być bardzo duże - uznał zastępca burmistrza Głuchołaz. Zdaniem Sambora tak dramatyczny przebieg wydarzeń to nie tylko efekt nawałnicy nad samą gminą, ale też ekstremalnie wysokich opadów, jakie miały miejsce w środę po czeskiej stronie, skąd woda spływa za polską granicę. Dyżurna Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego (WCZK) zrelacjonowała, że wydarzenia w środę późnym wieczorem miały bardzo gwałtowny przebieg. Jeszcze o godz. 19 w środę poziom wody na Białej Głuchołaskiej (potok Starynka jest jej dopływem) wynosił 64 centymetry. Nie był przekroczony nawet stan ostrzegawczy, określony w tym miejscu na 90 centymetrów. Godzinę później woda miała już wysokość 147 centymetrów i przekroczyła stan alarmowy, a o godz. 21 fala miała ponad 230 centymetrów wysokości. Na prośbę służb powiatowych z Nysy i strażaków opolskie WCZK dowiozło do Głuchołaz ponad 5 tys. worków z piaskiem do ochrony mieszkań i posesji. Dyżurny stanowisko kierowania opolskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej kpt. Krzysztof Sobkowicz podał PAP w czwartek, że strażacy pracowali przez całą noc w powiatach nyskim i głubczyckim. W powiecie głubczyckim strażacy wypompowywali wodę z ponad 20 posesji i zabudowań, zabezpieczali je też workami z piaskiem i udrażniali pokryte błotem i pozalewane drogi. W powiecie nyskim w samych Głuchołazach zalane zostały posesje m.in. na kilkunastu ulicach. Zabezpieczano też szpital miejski. Prócz tego strażacy interweniowali w związku ze skutkami nawałnicy w kilku okolicznych miejscowościach - m.in. Bodzanowie, Nowym Świętowie, Konradowie, Polskim Świętowie, Biskupowie, Sławniowicach czy Podlesiu. Strażaków z pow. nyskiego wspierało też m.in. 60 strażaków spoza województwa oraz kilkudziesięciu kursantów szkoły pożarniczej. Pompowania wody i usuwanie skutków nawałnicy trwało przez całą noc. Na Gorąca Linię RMF FM dzwonili przerażeni mieszkańcy. - Są straty materialne z powodu zalanych mieszkań, zerwanej drogi - mówił jeden z słuchaczy. - Wylewa rzeka! W ciągu 20 minut przybyło około 50 cm wody! - relacjonował inny mieszkaniec. - Mówi się, że będzie jeszcze gorzej. Znów zaczęło lać. Przy budynkach stoi nawet 2 metry wody. Strażacy mobilizują się, wożą worki z piaskiem, pomagają im zwykli mieszkańcy - żeby ratować miasto - dodał jeden z słuchaczy, który w środę przed północą zadzwonił na Gorącą Linię RMF FM.Według najnowszych danych woda zaczęła opadać, ale prognozy są niepokojące. - Mamy też informację od kolegów z Czech, że u nich jest powódź. Są spodziewane kolejne opady w godzinach rannych. Nie wiemy, na ile to się sprawdzi, ale dmuchamy na zimne - powiedział Krzysztof Sobkowicz, rzecznik opolskich strażaków. Nawałnice nad całą Polską Intensywne opady deszczu przechodziły w środę przez całą Polskę. Efektem są połamane drzewa, zalane ulice i samochody i podtopione budynki. Strażacy do godz. 20.30 interweniowali ponad 860 razy - najwięcej na Dolnym Śląsku.- W sumie interweniowaliśmy już 863 razy. 606 z tych akcji związanych było z opadami deszczu, 173 z silnym wiatrem i 84 z przyborami wód. Najtrudniejsza sytuacja jest nadal na Dolnym Śląsku, a także w Wielkopolsce, woj. opolskim, lubuskim i małopolskim - powiedział rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak.Jak dodał, strażacy wyjechali, by m.in. wypompowywać wodę z zalanych piwnic i ulic, usuwać powalone drzewa, wzmacniać wały przeciwpowodziowe.