Mąż pani Władysławy, który został sam z szóstką dzieci, nadal nie rozumie, jak to mogło się stać, że młoda i zdrowa kobieta zmarła tak nagle i to pod okiem lekarzy. - Mówili mi, że stan żony się drastycznie pogorszył, że pół szpitala robiło wszystko, co w ich mocy, ale o dziewiątej żona zmarła - mówił mężczyzna. Dyrektor medyczny Szpitala Powiatowego im. dr. Tytusa Chałubińskiego Marian Papież uważa, że lekarze zrobili wszystko, co w ich mocy. - W przypadku sepsy już rozwijającej się, piorunującej, medycyna - mimo że jesteśmy w XXI wieku - nie zawsze jest medycyną stuprocentowo skuteczną - tłumaczy lekarz. Prokuratura ustali teraz, czy to rzeczywiście była sepsa i czy kobieta musiała umrzeć.