Wyrok jest prawomocny. Rodzice chłopca już zapowiadają kasację ws. uniewinnionych lekarzy. W przypadku pozostałych - jak dodali - będą "sprawdzać możliwości prawne". Zimą 2008 roku 3-letni wówczas Jaś zaraził się ospą wietrzną od swojego brata; po chorobie doszło do powikłań. Chłopcem zajmowali się lekarze ze szpitali przy ulicy Niekłańskiej i Litewskiej w Warszawie - w sumie sześcioro. W czasie procesu prokuratura podkreślała, że lekarze popełnili istotne błędy medyczne, a chłopiec, którego stan pogarszał się z godziny na godzinę, był odsyłany z jednej placówki do drugiej. W pierwszym procesie Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał czworo lekarzy: Michała Zaboklickiego, Agnieszkę Obitko Płudowską, Pawła Łagunę i Magdalenę Janikowską-Cieślak na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i po 5 tys. zł grzywny. Dwoje lekarzy zostało uniewinnionych. Apelację w tej sprawie złożyła zarówno prokuratura, rodzice Jasia (występujący w charakterze oskarżycieli posiłkowych - PAP), jak i obrońcy lekarzy (którzy domagają się ich uniewinnienia - PAP). Sędzia Agnieszka Zakrzewska uzasadniając w poniedziałek utrzymanie tego wyroku podkreślała, że sprawa jest trudna, bo budzi duże emocje, ale "sąd musi zachować obiektywizm". "Sąd pierwszej instancji nie dopuścił się żadnych uchybień" - podkreślała sędzia. Dodała, że ocena dowodów przeprowadzona została prawidłowo. Dodała również, że uzasadnienie wyroku przygotowane przez sąd pierwszej instancji było pełne. Sąd ocenił również, że wyznaczona kara uwzględniała drogę życia lekarzy - zarówno przed, jak i po śmierci chłopca, a jej wysokość "była adekwatna do popełnionych czynów". "Niestety nic nie wróci chłopcu życia, ale kary muszą być adekwatne do popełnionego czynu. Minęło siedem lat i niezależnie od oceny ci lekarze, którzy przez sąd pierwszej instancji zostali uznani za winnych, pracowali i nie stało się nic, co spowodowałoby, że nie powinni wykonywać zawodu" - mówiła sędzia. Dodała, że "lekarze ws. Jasia podejmowali szereg działań ale popełnili błędy, które prowadziły do tragicznego finału". Zaznaczyła, że nie daje to jednak podstaw do zastosowania wobec nich kary zakazu wykonywania zawodu, bo taki zakaz można stosować, "gdy postępowanie sprawcy zagraża istotnym dobrom chronionym prawem". Sąd uznał też, że sąd pierwszej instancji prawidłowo ocenił sprawę w przypadku dwóch pozostałych lekarzy, którzy zostali uniewinnieni. Matka dziecka Anna Kęsicka podkreślała w rozmowie z dziennikarzami, że wyrok jest rozczarowujący i pokazuje słabość polskich sądów. Zaznaczyła, że kara dla lekarzy nie pełni swojej funkcji, ponieważ nadal mogą pracować. "Rozumiem, że to najwyższa kara w tym paragrafie, ale ważniejsza jest dolegliwość kary i jej wpływ na postępowanie lekarzy niż wypełnienie kodeksu karnego" - powiedziała. Dodała, że nawet prokuratura domagała się prac społecznych. "To, co spowodowało śmierć Jasia to ogromna pycha tych lekarzy. Te kary sankcjonują to, że dalej mogą się tak zachowywać" - zaznaczyła. Powiedziała, że w jej opinii najskuteczniejszy byłby zakaz wykonywania zawodu.