Głównym oskarżonym w tej sprawie jest Tomasz M., od 1991 roku zatrudniony w Straży Granicznej. Ponieważ ciążą na nim podejrzenia o korupcję i założenie grupy przemycającej papierosy, T. od 2004 roku jest zawieszony w obowiązkach - w tym czasie dostaje połowę uposażenia. W środę przed sądem zarówno obrońca Tomasza M., jak i on sam prosił sąd o uniewinnienie. Przekonywali, że żadna grupa przestępcza, o jakiej mowa w akcie oskarżenia, nie istniała, a same zarzuty oparte są jedynie na pomówieniach ludzi, z których "rewelacje o przemycie" wymusili funkcjonariusze CBŚ. Adwokat T. przekonywał także sąd, że zebrane w tej sprawie dowody są mizerne. - W innych przemytniczych sprawach, z jakimi miałem do czynienia, pojawiały się fotografie z granicy czy zapisy podsłuchów rozmów, z których jasno wynikało, co, kto i dla kogo wiózł. W tej sprawie niczego takiego nie ma, są jedynie zeznania wystraszonych ludzi - argumentował adwokat Andrzej Żygis. Prokuratura zarzuca Tomaszowi M., że założył grupę przestępczą, która od stycznia 2005 roku do września 2008 przemycała z obwodu kaliningradzkiego papierosy. Sam M. miał przewieźć 885 tys. paczek. Prokurator domaga się za to trzech i pół roku więzienia oraz grzywny i przepadku mienia uzyskanego w nielegalny sposób, w tym m.in. 12 tys. euro i ponad 4 tys. funtów brytyjskich w gotówce (pieniądze te zabezpieczono w domu M. podczas przeszukania), a także przepadku działki budowlanej w Bartoszycach, na której oskarżony rozpoczął stawianie budynku. Zdaniem prokuratury zarówno zabezpieczona gotówka, jak i działka budowlana pochodziły z przemytniczych zysków. - Na każdą złotówkę na wybudowanie domu wziąłem kredyt - przekonywał sąd Tomasz M. Jak wynika z ustaleń prokuratury, M. w organizowaniu przemytu oparł się na działalności firmy swojej żony, która m.in. zajmowała się wynajmowaniem autobusów. Wciągnięte przez niego do grupy osoby miały wynajmować z firmy jego żony autobusy, opłacać kierowców i pilotów, którzy z Bartoszyc jeździli do obwodu kaliningradzkiego. W autobusach tych pasażerami byli członkowie grupy M., którzy czasami otrzymywali pieniądze na zakup papierosów w Rosji; z góry ustalano także osoby, które w razie wykrycia przemytu na granicy miały przyznawać się do nielegalnych używek i przyjmować mandaty za ich przewóz. Zdaniem prokuratury w sumie odbyło się 590 przemytniczych wyjazdów, a średnio podczas jednego wyjazdu przemycano 150 kartonów papierosów.