- Do spalenia zwłok ojca, który miał zginąć w wyniku upadku z dachu, przyznał się 51-letni syn. Śledztwo wyjaśni wszelkie okoliczności tej tragedii - powiedziała prok. Owsiak. Jak poinformował rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak, o zaginięciu ojca zawiadomił tarnowską policję w sierpniu 2006 roku syn zaginionego. Według jego relacji, ojciec wyszedł z domu jeszcze w marcu i ślad po nim zaginął. Prowadzący sprawę tarnowscy policjanci w toku badania sprawy zwrócili się o współpracę do tzw. wydziału X małopolskiej komendy policji, zajmującego się analizą kryminalną. - Analiza zebranych materiałów doprowadziła do wniosku, że wersja o zaginięciu starszego człowieka jest mało prawdopodobna, a wiele wskazuje na to, że mężczyzna zginął tragicznie, a jego ciało ukryto - powiedział Dariusz Nowak. Pod koniec listopada ubiegłego roku do Komendy Miejskiej Policji nadesłano list, rzekomo z zagranicy, nadany jednak w Tarnowie. Autor listu, podający się za zaginionego, pisze w nim, iż przebywa za granicą, a w Polsce we wszystkich sprawach reprezentuje go syn. - Również i ten list utwierdził policjantów w przekonaniu, że są na właściwym tropie - wyjaśnił Nowak. We wtorek policjanci na polecenie Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, prowadzącej śledztwo w tej sprawie, zatrzymali 51-letniego syna zaginionego. Przeprowadzili także wizję lokalną i przeszukanie na posesji. - W trakcie tych czynności znaleziono miejsce, gdzie zwłoki zostały spalone, a na miejscowym cmentarzu w jednym z grobowców odkopano garnek z resztkami spalonego ciała ofiary -powiedział rzecznik. Jak dodał, do końca nie są znane okoliczności śmierci Augustyna J. - Wiadomo, że była to śmierć tragiczna, przypuszczalnie mężczyzna mógł zginąć jeszcze pod koniec 2005 r. Wiadomo także, że jego zwłoki zostały spalone przez syna - dodał rzecznik. Prawdopodobnie w środę zatrzymany mężczyzna zostanie doprowadzony do tarnowskiej prokuratury.